Komu się powodzi na… powodzi

za:   http://www.radakapitanow.pl/news.php?readmore=5

[ Tekst nie jest świeży, ale niestety z czasem coraz aktualniejszy. Widać w nim jak pod lupą, sposoby dewastowania nie tylko tej, ale  wielu dziedzin  naszej gospodarki.  J.B. ]

Komu się powodzi na... powodzi

Rada Kapitanów Żeglugi Śródlądowej

Rzeki w Polsce kojarzą się w ostatnich latach najczęściej z powodziami. Szczególnie tragiczny był bilans „Powodzi Tysiąclecia” z roku 1997: 54 ofiary śmiertelne w całej Polsce i straty materialne rzędu 12 mld zł. Potem nastąpiły kolejne, dotkliwie nas doświadczające powodzie z lat 2001 i 2010. Po tej największej opracowano w drodze ustawy „Program dla Odry 2006”, którego głównym celem było zabezpieczenie mieszkańców Nadodrza przed mogącym się kiedyś powtórzyć kataklizmem. W powodzi (nomen omen) pieniędzy, jakie popłynęły na zrealizowanie tego przedsięwzięcia zatracono chyba jednak główny cel jaki temu przyświecał. Dotychczas nie zrealizowano lub nawet nie rozpoczęto najważniejszych inwestycji służących ochronie przeciwpowodziowej dorzecza Odry. Do tego dochodzą częste protesty tzw. organizacji ekologicznych, które blokują lub poważnie opóźniają realizację przyjętych ustawą celów, wymuszając coraz to nowe, kosztowne analizy, opracowania, ekspertyzy… Czy to przypadek czy doskonale przemyślany sposób na całkiem dostatnie życie?
Jak się dobrze sprzedać

Autor książek z dziedziny językoznawstwa i public relation w ramach pracy jako konsultant Banku Światowego realizującego „Projekt Likwidacji Skutków Powodzi i Profilaktyki Przeciwpowodziowej” nadzorowanego przez Biuro Koordynacji we Wrocławiu, oprócz raportów sporządzonych dla Banku Światowego w latach 2000-2002 opublikował książkę pt.: „Budowanie Public relations” czyli jak się dobrze „sprzedać”? O co chodzi? Oczywiście o pieniądze.

Po relacji ze spotkania ponawigacyjnego, które miało miejsce w siedzibie RZGW Wrocław w grudniu ub.r. społeczność żeglugową i nie tylko ją nurtowało pytanie: dlaczego we wszystkich założeniach modernizacji Odrzańskiej Drogi Wodnej umieszcza się III klasę żeglowności zamiast IV (międzynarodowej) a co za tym idzie – inwestor i realizator projektu nakłada sobie ograniczenie, uniemożliwiające korzystanie z bezzwrotnego dofinansowania przez Unię Europejską, które – jak w przypadku francuskiej drogi wodnej Sekwana – Skalda sięgało 80-90% całości kosztów?

Przy założeniu docelowego osiągnięcia IV klasy żeglowności i włączenia tym samym Odry do sieci międzynarodowych dróg wodnych, wszystkie inwestycje – w tym budowa zbiorników retencyjnych, zapewniających przejęcie nadmiaru przepływów i alimentację w okresach suszy oraz zabezpieczenie basenu Odry przed powodzią mogłyby być sfinansowane w co najmniej 80% przez Unię Europejską.

Powódź 2010 – zniszczenia na śluzie Lipki – fot. Janusz Fąfara

Dlaczego wybrano wariant nie tylko gorszy z punktu widzenia włączenia Odrzańskiej Drogi Wodnej w sieć TEN-T i poprzez realizację korytarza Dunaj-Odra-Łaba wzrostu jej znaczenia w relacji Skandynawia – Adriatyk, lecz także taki, na którym Polska kompletnie nic nie zyskuje a na dodatek bardzo dotkliwie obciąża budżet państwa czyli polskiego podatnika? Wydaje się to całkowicie pozbawione finansowej logiki, więc o odpowiedź trzeba by poprosić “wujka Google” i poszukać uważnie – skąd główny inwestor projektu i beneficjent funduszy czyli RZGW Wrocław otrzymuje środki na realizowaną obecnie modernizację Odry?

Na projekt “Odra River Basin Flood Protection” czyli “Projekt ochrony basenu Odry przed powodzią” Polska zaciągnęła kredyt w Banku Światowym na 15 lat w wysokości 489 milionów dolarów. Umowa kredytowa została podpisana 23 grudnia 1997 r., a ostatnia rata kapitałowa miała zostać spłacona 15 listopada 2012 r.

Bank światowy udzielił Polsce kredytu pod warunkiem, że otrzyma wyłączność na obsługę tego projektu czyli de facto będzie decydował i kontrolował w jaki sposób, gdzie i kiedy wydawane będą te pieniądze. Za polskie pieniądze powstała więc siedziba Projektu Banku Światowego we Wrocławiu, zatrudniająca z niezłym uposażeniem całe rzesze pracowników oraz zlecająca za ciężkie pieniądze różne ekspertyzy, analizy i opracowania. Ile to kosztowało Polskę? Odpowiedź znaleźć można w internetowym serwisie Banku Światowego.

Lista płac

Zagłębiając się w strukturę podstron serwisu Banku Światowego można było dotrzeć do listy nazwisk i firm ze szczegółowym wskazaniem kto, kiedy, za co i ile wziął pieniędzy – głównie na zasadzie indywidualnych konsultacji (są to kwoty od ok.50 tys $ do ponad 750 tys $) (!). Obecnie nazwiska osób skwapliwie ukryto zastępując je sformułowaniem “INDIVIDUAL CONSULTANT”, ale wcześniej listę zawierającą nazwiska można było wyeksportować do pliku excela, więc tajna nie była. Rada Kapitanów jest w posiadaniu takiej listy.

Podane kwoty przyprawiają o zawrót głowy: najtańsza pozycja (tłumaczenia) to prawie 50.000 $ – najdroższa (prace projektowo-badawcze powiązane z budową Suchego Zbiornika Racibórz Dolny) niemal 18,5 mln $. Inne perełki: “Konsultacje do implementacji planu przesiedleń” kosztowały pół miliona dolarów a “Monitoring prognozowania ostrzeżeń” kolejne pół miliona. Specjalista środowiskowy otrzymał także ponad 500.000 $. Łącznie – choć nie wbito nawet łopaty pod realizację kluczowej inwestycji projektu jaką jest Zbiornik Racibórz – wydano w latach 2008-2012 ponad 40 mln $. Kolejne miliony pochłaniają opracowania i “indywidualne konsultacje” do projektu “Modernizacja Wrocławskiego Węzła Wodnego”.

Przypomnijmy, że jest to kredyt a nie bezzwrotna dotacja, więc trzeba będzie go spłacić wraz z odsetkami. Wielokrotnie zwracano uwagę na nieprawidłowości i przypadki naruszenia przepisów prawa, w tym zwłaszcza ustawy o finansach publicznych i ustawy o zamówieniach publicznych, oraz wykorzystania przyznanych środków finansowych niezgodnie z przeznaczeniem:

Interpelacja w Sejmie

raport NIK

kolejny raport NIK

… i jeszcze raz NIK

Kredyt z Banku Światowego nie podlega tak restrykcyjnej kontroli jak wykorzystywanie środków unijnych. Wystarczy tu przypomnieć nagłośnioną ostatnio sprawę podejrzenia “zmowy cenowej” przy budowie dróg. Unia natychmiast zablokowała środki do czasu wyjaśnienia. W przypadku kredytu Banku Światowego środki płyną szerokim strumieniem do kieszeni różnych osób i podmiotów bez tak ostrej kontroli. Audyt przedstawiciela BŚ (czyli kredytodawcy) zawsze potwierdzi celowość ich wydatkowania. Tu liczy się zasada: nieważne na co poszły pieniądze – ważne, że kiedyś zostaną zwrócone z odsetkami.

Powódź 2010 – zalany Port Miejski we Wrocławiu – fot. Janusz Fąfara

W razie czego uruchomimy “ekologów”…

Gdy środowiska naukowe i branżowe zaczynają „przyciskać do muru” RZGW, KZGW i Ministra Środowiska dobitnie argumentując jak bezsensowne i kosztowne są projekty oparte o III klasę żeglowności i brak racjonalnej gospodarki wodnej – jakby „na zamówienie” różne „eko-bojówki” podnoszą alarmy i ślą petycje. Ostatnio zrodził się pomysł objęcia najważniejszych zbiorników retencyjnych Odry – Otmuchowa i Głębinowa (Nyskiego) – programem “Natura 2000”. Żądanie utrzymywania na nich stałego poziomu wody na potrzeby ptaszków i kolorowych wakacji przysłania rzeczywisty obraz potrzeb bezpieczeństwa przeciwpowodziowego i gospodarczego. (link do pliku).

Zbiorniki te, usytuowane jeden za drugim na jednym z najbardziej nieobliczalnych dopływów Odry (Nysa Kłodzka), są sztucznie wzniesionymi budowlami a nie naturalnymi jeziorami i jako takie nie powinny podlegać szczególnym względom w dziedzinie ochrony lęgowej, ale… Każdy pretekst jest dobry aby mieć okazję do kolejnego protestu, wymuszania kolejnych pieniędzy na kolejne opracowania, konsultacje indywidualne, oceny oddziaływania i tym podobne. Przykład „przeciągania” budowy stopnia wodnego Malczyce jest tu bardzo dobrą ilustracją tego procesu.

A może po prostu wziąć się do rzetelnej pracy?

Czy Polskę stać na dalszą działalność takich osób i urzędów odpowiedzialnych za realizację projektu ochrony basenu Odry przed powodzią? – pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi najwyższych władz Rzeczypospolitej. Nie czekajmy aby odpowiedzi udzielił nam żywioł.

Działaniem zaradczym byłoby przyjęcie modernizacji Odry do IV klasy drogi wodnej i uzyskanie wysokiego dofinansowania z funduszy unijnych na realizację niezbędnych inwestycji gospodarczych i przeciwpowodziowych. Zmniejszyłoby to radykalnie potrzeby wydawania pieniędzy pochodzących z kredytu na dość dziwne – mówiąc oględnie – cele.

Warte podkreślenia jest tu całkowicie zgodne z naszym stanowisko Krzysztofa Kiliana, prezesa Polskiej Grupy Energetycznej, który słusznie uważa, że Polsce potrzebny jest duży projekt inwestycyjny (podobny do EURO-2012) skupiający uwagę i mobilizujący siły – idealnie nadaje się do tego doprowadzenie żeglowności Odry do klasy minimum IV (najniższej międzynarodowej), by zaczęła ona odgrywać w systemie transportowym Polski i Europy podobną rolę jak rzeki w Niemczech.

Czy nasze dalsze działanie ma być tak puste jak internetowa strona Biura Koordynacji Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej Dorzecza Odry B.Ś we Wrocławiu…? Czy nadal tylko myśleć: Jak dobrze się sprzedać…?

Rada Kapitanów Żeglugi Śródlądowej

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *