Co się dzieje?

Jacek Bezeg

Pani, która skłamała publicznie w ważnej państwowej sprawie wyrzuca z rządu ministrów za to, że dali się nagrać, a sama udaje sie po wskazówki (Będzie fabryka zegarków?) do Mos… pardon, do Brukseli, a potem nawet do Watykanu. (Czy będzie się spowiadać?)

Kto jest winien, że takich ma ministrów? Przecież kiedy sama (?) sobie ten rząd kleciła wiadomo już było o kilku z nich (powszechnie, a służby, których opinii powinna zasięgać, wiedziały zapewne o wielu), że są na nich “kompromaty”. To znaczy, że kryteria doboru były wtedy zupełnie inne niż te stosowane obecnie przy “rekonstrukcji rządu”. Czy to znaczy, że wtedy kto inny sterował tą panią, a teraz robi to inna osoba (instytucja?)?

A więc w komórce sterującej tą panią zaszły spore zmiany. Nie są to jednak zmiany zasadnicze skoro dalej musimy mieć jawną kłamczuszkę za premiera. Jest to niewątpliwie ewenement na sporą skalę. O ile mi wiadomo, nie ma wiele takich państw na świecie. Nie można więc powiedzieć, że zaszły w Polsce jakieś poważne zmiany, jeśli coś tak dziwacznego jest nadal naszym udziałem.

Pan, który przegrał wybory zamknął się w odosobnieniu pod pretekstem depresji. A przecież ma wiele powodów do radości. Pomimo kampanii będącej pasmem gaf i kompromitacji zebrał głosy nieomal 25 % uprawnionych obywateli. Nie sądziłem, że mamy aż tak wielki procent zainteresowanych polityką pomimo jej całkowitego niezrozumienia. Może ten ostatni oficjalny zwolennik WSI wcale nie leczy depresji, a negocjuje intensywnie z mocodawcami o swej dalszej karierze. O to podejrzewa go profesor Wolniewicz.

Naprawdę ważną wiadomością jaką wypłynęła przy okazji udostępnienia dokumentów ze śledztwa jest informacja o tym, że chociaż w wielu sprawach o jakich dowiedzieć się można z restauracyjnych nagrań śledztwa wszczęto, to jednak wkrótce je umorzono. Jedyne śledztwo jakie ciągle jeszcze się toczy (formalnie, bo faktycznie nic się nie dzieje) to sprawa kelnerów.

Podsumowując. Demonstrowany nam teatr polityczny nie ma w sobie za wiele logiki. Dowodzi to tego, że jest on tylko teatrem. Przeciek ze śledztwa powoduje, że “poszkodowani” są nagle wyrzucani z pracy. Facet, który śledztwa nie zakończył pomimo, że nie ma już nic do roboty, bo wszystko jasne, a w dodatku nie upilnował “papierów” wyrzucony nie jest. Prawda, że bez sensu?

Po co jest robione takie kino?

Jeśli jest robione specjalnie, to chodzi o to, by przykryć jakieś inne wydarzenie bardzo dla nas ważne i bardzo dla nas niekorzystne.

Może być jednak i tak, że oglądamy cienie na parawanie, za którym toczy się jakaś walka na śmierć i życie, ale dlatego nie jesteśmy w stanie nic sensownego z ich ruchu odczytać.

To, że faktycznie coś się w kraju zmienia poznamy po tym, że ktoś potraktuje na serio ostatnią książkę Wojciecha Sumlińskiego, to znaczy zaczną się śledztwa, aresztowania i zapadną wreszcie wyroki na zdrajców.

Jedna myśl nt. „Co się dzieje?

  1. Pingback: wyszperane 18/06/15 | Wyszperane

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *