Dwunastu głupich ludzi

za:    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=14864&Itemid=119

…komunistyczna, leninowska zasada, że kucharka może rządzić państwem

Brodacka

 Izabela Brodacka

Po 70 latach został uznany za niewinnego najmłodszy skazaniec, który stracił życie na krześle elektrycznym George Stinney Junior . Do egzekucji czternastolatka doszło w 1944 roku, oskarżono go o zabójstwo dwóch dziewczynek w Clarendon County i skazano na śmierć.

Do tej pory zachowały się zdjęcia z egzekucji murzyńskiego dzieciaka. Zniecierpliwieni funkcjonariusze nie mogli dopasować kasku gwarantującego sprawny przebieg egzekucji, posadzili więc chłopca na grubej książce. Pomimo oczywistego przerażenia zachowywał się godnie i spokojnie. Dla katów było to dowodem jego zupełnej demoralizacji. Protokóły przesłuchań zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, ale rodzina najmłodszego straconego na krześle elektrycznym zawsze twierdziła, że jego zeznania zostały wymuszone.

Tak czy owak niewinnego dzieciaka skazała na śmierć ława przysięgłych czyli dwunastu głupich ludzi. W tych czasach na jego niekorzyść działał kolor skóry. George był po prostu Murzynkiem (termin Afroamerykanin w tych czasach nie istniał) , a więc był z definicji podejrzewany o najgorsze. Nie można wykluczyć, że faktycznie łobuziak dawał się we znaki sąsiadom. Ale za to nie ma kary śmierci. Okazało się, że w sprawie morderstwa, za którą go skazano był niewinny .

Wiele lat później innych dwunastu głupich ludzi uwolniło od kary Simpsona, mordercę własnej żony. Na rzecz Simpsona zadziałało to samo co w wypadku Juniora lecz niejako à rebours. Simpson jest Afroamerykaninem czyli Murzynem i dwunastu głupich ludzi kierując się polityczną poprawnością nie śmiało uznać go za winnego. Simpson urodził się w San Francisco w 1947 roku, czyli trzy lata po egzekucji na czarnoskórym pobratymcu. Przed sądem stanął po raz pierwszy w wieku 15 lat za zorganizowanie gangu. W roku 1994 roku został oskarżony o zabicie swojej byłej żony Nicole oraz jej przyjaciela, został jednak z tego zarzutu uniewinniony przez ławę przysięgłych. W 1997 roku sąd cywilny, nie związany wyrokiem sądu karnego zasądził jednak od Simpsona odszkodowanie w wysokości 33,5 milionów dolarów dla rodzin zmarłych. Sąd cywilny nie miał wątpliwości co do jego winy.

Nie warto byłoby o tym wszystkim pisać gdyby nie fakt, że w środowiskach prawniczych i politycznych kolejny raz wraca projekt wprowadzenia w Polsce instytucji ławy przysięgłych.

Ława przysięgłych jako instytucja polskiego prawa istniała w dwudziestoleciu międzywojennym na mocy artykułu 83 Konstytucji Marcowej oraz kodeksu postępowania karnego z 1928 roku. Praktycznie sądy przysięgłych funkcjonowały jednak tylko w zaborze austriackim gdzie zostały zniesione w 1938 roku. Przyczyn recydywy sentymentu do ławy przysięgłych jest kilka. Libertarianie są generalnie zwolennikami samodzielnego organizowania się społeczeństwa z pominięciem instytucji państwowych. Niektórzy twierdzą, że policja też powinna zostać zastąpiona przez prywatne armie ochroniarzy.

Nie rozumieją chyba, że postulują coś co zostało z powodzeniem zrealizowane w ubiegłym wieku w Chicago czy na Sycylii. Rządziły zwalczające się gangi i one też dawały młodym pracę i zapewniały za stosowną opłatą ochronę.

Sądy przysięgłych miałyby zdaniem ich zwolenników przeciwstawić się korupcji i przestępstwom sądowym dokonywanym w majestacie prawa. Czy naprawdę mamy wierzyć, że trudniej jest przekupić dwunastu zwykłych ludzi niż kilkudziesięciu parlamentarzystów? W krajach zachodnich istnieją przecież cenniki na przeprowadzenie ustawy w Polsce. I czy naprawdę wierzymy, że wyrok wydany przez szewców i kucharki będzie bardziej obiektywny niż wydany przez zawodowych sędziów?

Kraje w których istnieje instytucja ławy przysięgłych znają jej wady i zalety. Nie mam zamiaru się nimi zajmować. Jak mówi stara zasada prawa rzymskiego : „volenti non fit iniuria” (chcącemu nie dzieje się krzywda). Inaczej mówiąc – to problem tych krajów, nie nasz. Niepokoi mnie jednak skłonność do mechanicznego przenoszenia do Polski struktur i instytucji sprawdzonych w zupełnie innych warunkach.

Na przykład swego czasu bodajże niejaki Kuczyński jawił się gorącym zwolennikiem tak zwanej „farmeryzacji” rolnictwa. Uważał i twierdził, że w Polsce powinno się uprawiać ziemię na wzór amerykański. Oczywiście „farmeryzacja” jak wszystko na świecie ma swoje wady i zalety ale żeby ją przeprowadzić w Polsce trzeba byłoby dokończyć to czego nie udało się zrobić komunistom –zlikwidować chłopskie gospodarstwa rodzinne. Poza tym „farmeryzacja” wiązałaby się z przesyceniem miast ludźmi, którzy straciliby pracę na roli. Ludźmi nie koniecznie dobrze wykształconymi i bez mieszkania. Generowałoby to ogromne problemy społeczne nie do udźwignięcia przez kolejne rządy. Koncepcja „farmeryzacji rolnictwa” pomimo jej absurdalności nadal straszy jednak w różnych autorskich programach reformatorskich.

Sądy przysięgłych z kolei realizowałyby komunistyczną, leninowską zasadę, że kucharka może rządzić państwem. Rządy kucharek kończą się jednak dla obywateli na ogół źle. Od lat rządzą nami kolejno elektrycy po zawodówce, trampkarze z Oruni, a obecnie prowincjonalna lekarka z awansu.

Zostaliśmy zadłużeni na pokolenia, pozbawieni banków i środków produkcji, skazani na biedę i bezrobocie. Za wiele z tych klęsk odpowiadają również „ideolodzy ad hoc” przenoszący do Polski wymyślone gdzie indziej rozwiązania, których konsekwencji nie byli chyba w stanie objąć umysłowo. Należy do nich plan Sachsa-Sorosa zwany niesłusznie planem Balcerowicza.

Balcerowicz opowiedział się ostatecznie po dobrej stronie mocy krytykując zadłużanie kraju i strasząc mieszkańców Warszawy banerem wskazującym poziom zadłużenia per capita. Ma jednak swój udział w likwidacji gospodarki tego kraju. Pamiętamy zachwyty dziennikarzy i ekonomistów gdy w Polsce pojawiło się bezrobocie. Nie rozumieli, że bezrobocie to niepożądany skutek uboczny gospodarki kapitalistycznej i nie wolno traktować stopy bezrobocia jako wskaźnika rozwoju.

Podobnie zwolennicy sądów przysięgłych w nie są w stanie ocenić negatywnych skutków ich wprowadzenia.

Tekst drukowany w numerze 5 ( 398) Gazety Warszawskiej

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *