Utrata złudzeń to jeden z trudniejszych momentów w życiu człowieka. Pamiętam jak po raz pierwszy straciłem złudzenie, że żyję w kraju sprawiedliwym i szczęśliwym. Słuchałem w radiu sprawozdań z procesów poznańskich powstańców, a rodzice niezbyt skutecznie usiłowali ukryć przede mną po czyjej stronie jest ich sympatia.
Potem jeszcze nie raz docierało do mej świadomości, że władza zwana władzą robotników i chłopów ma swoje korzenie zupełnie gdzie indziej i nie specjalnie kocha kogokolwiek w naszym kraju. Pamięć ludzka ma tę cudowną, w istocie, właściwość, że przykre wspomnienia zaciera, a tylko przyjemne konserwuje i utrwala. Z tego powodu każda kolejna utrata złudzeń jakie stopniowo narastają w człowieku była jak cios w głowę. Czy to było oszukanie studenta strajkującego w marcu 1968, czy zbrojny napad polskiego wojska na Czechosłowację w sierpniu tego samego roku. Potem były jeszcze grudzień 1970 i grudzień 1981. Kiedy tak to wyliczam, to sam się dziwię ile też człowiek potrafi znieść. A przecież cierpiały to wszystko miliony, a wielu znacznie dotkliwiej niż ja, wielu zginęło.
Jednym z tematów “nocnych rozmów Polaków” były zawsze rozważania o tym gdzie, do jakiego kraju należałoby się udać w przypadku ostatecznego i całkowitego zwycięstwa “najlepszego ustroju” na ziemiach polskich. Rozważano możliwości komunikacyjne, a zwłaszcza zasady jakimi poszczególne kraje się rządziły. Trudno powiedzieć kiedy dokładnie, ale z całą pewnością już jakiś czas temu straciliśmy złudzenie, że taki kraj gdziekolwiek na naszym globie istnieje. http://takdlaodry.pl/jeszcze-raz-o-ataku-na-uss-liberty/
(Wizyta na Węgrzech 15 marca 2013 zachwiała znacząco moją osobistą opinią w tej sprawie, ale większość znajomych trwa w swoim przekonaniu o braku takiej możliwości).
Kolejna już tylko moja prywatna utrata złudzeń wiąże się z tym co stało się w elektrowni atomowej w Fukushimie przed pięciu laty, a zwłaszcza w latach następnych. Doniesienia o zasadach funkcjonowania tej siłowni oraz o sposobach usuwania skutków katastrofy
zniszczyły moje złudzenia co do wysokiego poziomu techniki kraju kwitnącej wiśni.
Upieranie się naszych krajowych decydentów przy planach przestawienia naszej energetyki na tak już bardzo skompromitowaną technikę jądrową pozbawiło mnie kolejnych złudzeń. Przestało mi się wydawać, że posiadają oni jakikolwiek rozsądek.
No i całkiem już na koniec opowieści o rozczarowaniach, bo zapewne niezbyt przyjemnie to czytać, Myślałem, że mamy wreszcie świetny rząd i sprawy gospodarki mogą iść tylko lepiej, a tu się okazało, że zdaniem ministra Morawieckiego zadłużenie naszych przedsiębiorców powinno wzrosnąć dziesięciokrotnie http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=17635&Itemid=55
Trzeba nam się znacznie więcej modlić. Mniej czytać, a będziemy zdrowsi.