Jacek Bezeg
To, że protestanci, nawet wysoko w tamtejszej hierarchii stojący, nie za wiele wiedzą o tak czczonym twórcy ich denominacji, o jego ideach i swojej historii, jest dla nich korzystne. Można powiedzieć nawet, że jest podstawą ich istnienia. W najnowszym filmie Grzegorza Brauna widzimy panią opowiadającą o swojej luterańskiej babci, która zgłębiwszy tę wiedzę czym prędzej postanowiła zostać katoliczką. Zapewne tak samo by się stało z wieloma z nich po podobnym doświadczeniu. Nie można więc mieć do nich pretensji o te braki.
Natomiast bardzo mnie dziwi indyferentyzm w tej kwestii jakim cechują się nasi katoliccy przecież biskupi i całe duchowieństwo. Zwłaszcza wziąwszy pod uwagę nieoceniony dorobek Kościoła Rzymsko Katolickiego w rozwoju wszelkich nauk. Nie wiem czy istnieją katedry, instytuty zajmujące się historią i naukami „braci odłączonych”, ale poza wyjątkiem jakim jest ksiądz Tadeusz Guz cały Kościół zachowuje się tak, jak gdyby o kwestiach tych nie posiadał żadnej wiedzy. Kiedyś w czasach wojen religijnych musiała ona zapewne istnieć, bo to normalne, że zbiera się wiadomości o nieprzyjacielu. Dlaczego teraz została ona zapomniana? Czyżby ukryta?
A przecież skoro już jest moda na ekumenizm, to o ileż łatwiej byłoby się z protestantami zaprzyjaźniać znając lepiej ich historię i prawdy ich wiary.
W każdym razie wydaje mi się bardzo nieroztropne podejmowanie takich działań bez gruntownego rozeznania z kim właściwie się zaprzyjaźniamy, bo przecież jak mówi stare porzekadło „Z jakim przestajesz , takim się stajesz”. Dlaczego hierarchowie podejmujący decyzje, stosownych ksiąg nie przeczytali ze zrozumieniem i dopiero teraz kiedy ksiądz Guz do tej wiedzy dotarł wydaje mu się zalecenie aby tematu nie poruszał do czasu zakończenia uroczystości jubileuszowych.
Nie są też w żaden sposób schowane książki opisujące jak w czasach, gdy król Jan Sobieski z odsieczą ruszał, protestanci pili za sukcesy tureckiego wojska. Gdyby ich treści były znane powszechniej, a zwłaszcza naszym katolickim uczonym w piśmie, to zapewne szukaliby oni związków pomiędzy „naszymi braćmi odłączonymi”, a aktualnym najazdem muzułmańskim, zamiast namawiać nas do chrześcijańskiej gościnności.
Luter bardzo brzydko wypowiadał się o rozumie i zapewne to pod jego wpływem sugeruje się nam, abyśmy nie zastanawiali się nad tym jaka jest różnica między ordynarnymi najeźdźcami przed którymi trzeba się bronić, a przybyszami na chrześcijańską gościnność rzeczywiście zasługującymi.
W tym miejscu powrócę do tytułowego pytania, jak widać retorycznego. Podejmowanie działań bez należytego rozeznania ich znaczenia i spodziewanych skutków może być bardzo złe.
Oczywiście mówienie o niewiedzy i głupocie jest tu działaniem w obronie zainteresowanych, bo jeżeli nie one wchodzą w grę, to miała tu miejsce zwyczajna zdrada.
———————————————————————————————————————–
Dla jasności podsumuję pokrótce dokonania Marcina Lutra, czyli skutki jakie odczuli dawni Katolicy stawszy się pod jego wpływem protestantami.
- Zniszczenie Mszy Świętej
- Wymordowanie kapłanów i zakonników nie zgadzających się na odstępstwo od wiary
- Zniszczenie małżeństwa jako sakramentu
- Likwidacja sakramentów
- Akceptacja lichwy
Zobacz też: http://jacekbezeg.pl/2017/10/10/juz-widac-koniec-tej-drogi/
Pingback: Głupota nie boli. A szkoda. – W y s z p e r a n e