Dlaczego jeszcze istnieje Unia?

Jacek Bezeg

Dlaczego istnieje, a nawet jeszcze się rozwija Unia Europejska. To że chce do niej wejść Ukraina nie powinno nikogo specjalnie dziwić. Wszak nie tak dawno wszystkie narody Związku Radzieckiego z radością witały wojska Adolfa Hitlera, mając pewność, że nie ma nic gorszego niż Słońce Narodów Józef Stalin. Głupota Adolfa, która nie pozwoliła mu zauważyć tej wielkiej szansy jaką był tak pozytywny stosunek do jego armii przeciętnego obywatela Kraju Rad, spowodowała, że skończyło się to wszystko dla niego nie najlepiej. A propos fatalnych skutków. Co się stanie kiedy Ukraińcy się zorientują, do jakiego to raju pomaga im wejść Polska? Nie chcę tego oglądać.

Wracając do Eurokołchozu. Uważam, że jego istotnym „walorem” i podstawowym spoiwem jest coś co kiedyś nazywano łamaniem siódmego przykazania, a teraz posiada ładną nazwę „korupcja”. Zjawisko to występuje na różnych jej szczeblach i pod różnymi postaciami.

To, że naczelne organa mają problemy z uzyskaniem absolutorium kiedyś było sensacją, a dziś …

O wiele groźniejsze, bo działające na masową skalę są metody korupcji wbudowane w Unię instytucjonalnie. Przykładem takiego urzędowego i niejako oficjalnego korumpowania, przekupywania i to całych narodów są „fundusze spójności”. To dzięki nim, kto tylko chce i kto nie chce może się przekonać o tej wielkiej prawdzie, że „unia nam da”. Przed referendum akcesyjnym trudno było w ogóle usłyszeć cokolwiek innego o niej.

Katolik by się zapytał: Jeśli nam da, to komu zabrała? I zapewne, zabranego komuś, by nie przyjął. No, ale gdzie dziś, w XXI wieku, znaleźć Katolika i kto by się takim dziwolągiem przejmował? Więc nie należy się specjalnie dziwić, że całe narody idą na lep tej w końcu dość prymitywnej agitacji.

Innym przykładem masowego korumpowania i to szczególnie groźnym bo nastawionym na ludzi młodych jest program wymiany studentów. Ludzie, którzy powinni się dobrze postarać, aby przyswoić wiedzę podawaną im w języku ojczystym, jadą na pół roku do obcego kraju aby tam „studiować” w języku obcym. Oczywiście dużo czasu poświęcają na „integrowanie się” z tubylcami, a jeśli już coś przyswoją, to raczej płyny rozrywkowe. Czy ktoś, komu zafundowano takie kilkumiesięczne wesołe wakacje, będzie chciał coś złego powiedzieć o fundatorze? Czy raczej będzie pytał o jeszcze?

A idąc dalej. Czymże jest ta cała unijna biurokracja nie tylko licząca barany czy gęsi w naszych zagrodach, ale i ustalająca prawidłową krzywiznę banana czy rozwiązująca podobnie „ważne” problemy? Czy danie tysiącom, dziesiątkom tysięcy ludzi zajęcia niestresującego, acz dobrze płatnego, to nie jest po prostu ich demoralizacja? Całą prawie działalność produkcyjną przeniesiono do Azji, do Chin, a biurokracji nie wyeksportowano. Bo musi być jakieś zajęcie dla tych, którzy potrafią być posłuszni? Czy w oczach unijnych urzędników, w oczach ich rodzin Unia Europejska nie jawi się jako cudowny dobroczyńca? Z całą pewnością będą jej bronić jak … jak niegdyś bronili socjalizmu.

Jak widać wiele wysiłku, a przede wszystkim pieniędzy, naszych pieniędzy, wkładane jest tę piękną ideę. Ponieważ ani w Brukseli, ani w Sztrasburgu nie ma kopalni złota czy diamentów Unia musi pragnąć naszego dobra, musi je nam zabrać, by mieć z czego pokryć te rozliczne koszty swojego istnienia. To główny powód zwiększania istniejących podatków i tworzenia nowych. Ostatnia jej zdobycz, to podatek od dwutlenku węgla, a nakładany na nas za pośrednictwem producentów energii elektrycznej. Czy to będzie kropla, która przeleje czarę? Nie sądzę. Tak wielu jest przecież obrońców tej „pięknej wspólnoty”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *