Jacek Bezeg
Muszę przyznać, że spowodowane ostatnimi wydarzeniami „kulturalnymi” powszechne i zmasowane, oburzenie i protesty budzą we mnie uczucia mieszane. Z jednej strony cieszy powszechność: „Mamy jeszcze sporo normalnych, niezdegenerowanych obywateli.”
Z drugiej jednak oburza dysproporcja sił, absurdalność sytuacji i bezradność tych, od których oczekiwałbym zorganizowanego, zinstytucjonalizowanego przeciwdziałania.
Niemiecki wyraz zacytowany w tytule oznacza wojnę kulturową. Takie operacje podejmowano w tym kraju kilka razy, między innymi zwalczając ślady polskości na ziemiach włączanych do Rzeszy.
Takąż właśnie wojnę toczy się w Europie od dawna przeciwko śladom cywilizacji łacińskiej, przeciwko Kościołowi Katolickiemu i przeciwko kulturze polskiej.
Pól walki, frontów, metod i sposobów jest wiele. Wspomnę najważniejsze. Uniwersytety już dawno nie są miejscami poszukiwania prawdy, a stały się „kuźniami kadr” przygotowującymi oficerów do prowadzenia tej walki. Co roku „wstrzykują” w społeczny organizm stada lewaków.
Inne silne ośrodki tej walki z katolickim narodem polskim to teatry. Na różne sposoby usiłujące przekonać go, że jest tylko stadem bydląt, a potem utwierdzające go w tym przekonaniu.
Dysproporcja sił – która tak mnie oburza jest właśnie wynikiem tej sytuacji. Z jednej strony zorganizowana i dobrze finansowana sieć instytucji z finansami, etatami i infrastrukturą, a z drugiej po prostu my, którzy na to wszystko się nie zgadzamy. Cóż możemy zrobić?
Ja tylko przestałem chodzić do teatru.
Absurdalność sytuacji – polega na tym, że przecież ci wszyscy działający w sposób można powiedzieć jadowity przeciwko temu społeczeństwu, bo niszczący jego cechę ukrytą, wewnętrzną; tożsamość, żyją w całości na koszt tych przeciwko którym działają. Często szczerze ich nienawidzą. Takie właśnie komunikaty, nienawiść i pogardę, dostrzegam już od dawna w „produktach” teatrów, w filmach. Pogardę dla moich poglądów, wartości dla mnie istotnych i nienawiść przejawiającą się tym, między innymi, że usiłowano przekonać mnie, iż jestem bydlęciem potrafiącym się cieszyć tylko gołą d…
Bezradność przeciwdziałań – Niestety chodzi mi o Kościół Rzymsko Katolicki. Nie tylko w Polsce przegrywa on tę wojnę. Można powiedzieć – na
własne życzenie. Jezus uczył „świat będzie przeciw wam”, a oni lekkomyślnie poszli w aggiornamento. Może jeszcze przyjdzie papież na miarę Leona XIII, który wygrał bitwę z Marksem o dusze robotników. W każdym razie moce intelektualne Kościoła powinny już dawno stan wojny zauważyć, jej cele rozpoznać i wskazać przynajmniej sposoby walki, a nawet powołać do tego celu organizacje. Tu przydałby się ktoś na miarę świętego Maksymiliana Kolbe.
Módlmy się za kapłanów, aby wzrastali w męstwie i mądrości, ale i o kapłanów.
P.S. A kiedyś to przynajmniej taki “teatr” by obłożono klątwą.
Dominujący przekaz medialny, niezależnie od źródła, rodzaju, formy czy pochodzenia to sceny przemocy i seksu podlane sosem pseudo; filozofii, wzniosłych uczuć, rozważań religijnych i innych ogłupiaczy, nie mających nic wspólnego z klasyczną filozofią czy Nowym Testamentem. Można śmiało powiedzieć, że obecny świat tworzony jest na dwóch fundamentach; przemocy i w niczym nieograniczonej seksualności, z naciskiem na to drugie. Mówiąc lapidarnie i wulgarnie, budujemy sobie „światowy kurwidołek”, pod patronatem medialnych alfonsów.
Jakie to prawdziwe