Pomieszanie rozmaitych pojęć, ich dziwaczne rozumienie zaczyna być doprawdy denerwujące. Napiszę tu kilka słów przede wszystkim we własnym interesie. Po to aby słuchając i czytając niektórych powszechnych opinii było gdzie zajrzeć, aby nie zwariować.
A więc po pierwsze Rodzina to wynalazek powstały w tym celu aby ludzie się rodzili, mieli opiekę do czasu usamodzielnienia, no i jeszcze aby im zapewnić opiekę na starość. Jednak najważniejszym atrybutem rodziny jest potomstwo, a najważniejszym zadaniem opieka nad nim.
Społeczności rozumiejące, że bez nowych członków wymrą otaczały od tysiącleci rodzinę szczególnymi względami, przywilejami, ochroną. Każdy kto działał przeciwko niej, także przeciwko jej trwałości karany był na różne sposoby zależnie od cywilizacji, kultury, prawa i obyczaju.
Kompletnie bezsensowne, bo bezcelowe jest więc jakiekolwiek forowanie dwóch panów, czy dwóch pań pragnących mieszkać razem niezależnie od ich motywacji. Nie są małżeństwem. Nie mogą być rodziną. Idąc tą ścieżką należałoby otaczać opieką, obdarzać przywilejami jakiekolwiek osoby, które zawarły ze sobą jakieś umowy. Z jakiego powodu? W jakim celu?
Uzurpacje jakich dopuszczają się osoby o nietypowych orientacjach seksualnych żądając by nazywano je rodzinami i w konsekwencji obdarzano takimi samymi przywilejami są w istocie atakami na rodzinę właśnie, (bo przywilej dany wszystkim nie jest już przywilejem). Pragnące zdrowego rozwoju społeczności powinny się im stanowczo sprzeciwiać.
Zniszczenie (istniejącej w świadomości społecznej) potrzeby ochrony rodziny, (między innymi poprzez propagowanie rozmaitych jej imitacji) jakie następuje na naszych oczach ma, widoczne już, katastrofalne skutki. Instynkty macierzyński i ojcowski walcząc z rozsądkiem przegrywają coraz częściej. Bo stworzono warunki w których rozsądek mówi: “Daj sobie spokój z dziećmi. Nie masz szans na trwałą rodzinę. Chcesz je skrzywdzić?”
Tak więc paradoksalnie, kiedy sex stał się łatwy, tracimy cel dla jakiego został nam dany. Zagrożona jest ciągłość naszego gatunku.
W tych dniach padł ostatni szaniec broniący rodziny. Obradujący w Watykanie synod biskupów wyprodukował dokument końcowy w formie pozwalającej na obwieszczenie sukcesu obu stronom sporu. To zadziwiające (niektórzy ostrzej oceniają te fakty), że w łonie Kościoła Rzymsko Katolickiego w ogóle powstały koncepcje dalszego przymilania się grzesznikom i to tym właśnie, którzy działają przeciwko trwałości rodziny. Pomysły odnoszące właśnie sukcesy, są przecież zaprzeczeniem podstawowych prawd odwiecznego magisterium. Są w istocie atakami na rodzinę, na jej istotę, przychodzącymi z najmniej spodziewanego kierunku. Od instytucji, która zawsze stała w jej obronie.
Jeśli ktoś zechce może więc zobaczyć jak zgubna jest dla nas, nawet nie całkowita utrata wiary, a tylko stosunkowo niewielkie rozluźnienie jej zasad. Jak skutki takiego procesu potrafią dosięgnąć nawet biologi.
Jeśli ktoś chce może to zauważyć. Niestety zdecydowana większość nie chce. Dlatego stanie się to, co się stać musi.
Jak niegdyś Rzym zadeptali barbarzyńcy tak teraz będzie z cywilizacją łacińską.
Pingback: wyszperane 07/11/15 | Wyszperane