Dawno, dawno temu

Jacek Bezeg

W czasach kiedy szkolenie wojskowe było jeszcze obowiązkowym elementem studiów zapytaliśmy obywatela kapitana czy ten egzamin, co to tak nas straszą, to będzie tak „pro forma” czy na „odp…”.

Usłyszeliśmy, że oczywiście „pro forma”.

To pytanie, a zwłaszcza ta odpowiedź, że to wszystko co obserwuję wokół, to tylko takie żarty, ostatnimi czasy przychodzi mi częściej na myśl. Kiedy na przykład widzę samochody specjalnie robione tak, aby nie przetrwały dłużej niż kilka lat, to zastanawiam się: Czy oni robią to dla żartu?

Kiedy widzę państwo rozpuszczające swoje wojska do domu, a pilnowanie koszar z ich resztkami powierzające emerytom, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że oglądam komedię. Państwo, organizacja tworzona przez ludzi po to, aby ich bronić pozwala sobie na to, aby tak lekceważąco potraktować swą podstawową funkcję?

Ostatnio nawet Viktor Orban z lekka mnie zadziwił. Na Węgrzech doszło do zbrodni, makabrycznej zbrodni. Normalne, że rozpoczęła się dyskusja o przywróceniu kary śmierci. Zaraz podniósł się lament i pojawiły się groźby. Unia Europejska postraszyła wyrzuceniem naszych bratanków ze swego związku. Ktoś wtedy przytomnie zauważył, że jest to jakiś sposób na uwolnienie się z łap eurokołchozu. I wtedy mój ulubieniec zachował się jak “polityk”. Stwierdził, że dyskutowanie, dyskutowaniem, ale skutków praktycznych, to z tego nie będzie.

Nie wiem jak to jest na Węgrzech, ale w Polsce kara śmierci jest przecież wykonywana. Oczywiście nie wykonuje się jej za zgodą osób posiadających “zewnętrzne znamiona władzy”, lecz na polecenie innych, tych które tę władzę rzeczywiście sprawują. Przecież “seryjny piątkowy samobójca” i inni “nieznani sprawcy” działają fachowo, skutecznie i zaraz przepadają bez śladu. Wszystkie te cechy wskazują na istnienie jakiejś organizacji, która jeśli może takie swoje wyroki wykonywać, to znaczy, że faktycznie sprawuje władzę w naszym kraju, bo wszystkie swoje decyzje jest w stanie groźbą śmierci wyegzekwować.

Dlaczego nas z unii nie wyrzucają? Chyba to straszenie, to też tylko takie żarty.

Skoro o tej karze ostatecznej mowa, to czytamy, nawet w tekstach papieży, że jej wykonywanie jest niemożliwe z powodu czegoś co nazywają godnością człowieka. Niby zabicie go tą godność własnie niszczy. A przecież w dawnych czasach ludzie też posiadali coś podobnego. Nazywano to honorem. Tylko działało to inaczej, bo oto właśnie w obronie tego honoru wielu dało się zabić w pojedynku. I taki nieboszczyk choć całkiem już nieżywy właśnie ten honor nadal posiadał. Prawda, że dziwne. Bywało przecież i tak, że oficer czy nawet i zwykły cywil, niby był już całkiem skompromitowany, a kiedy sam sobie w łeb strzelał to właśnie w ten sposób swój honor ocalał.

Wyjście z użycia czegoś tak trwałego jak honor i zastąpienie go nietrwałą godnością świadczy o tym, że tendencja do zastępowania rzeczy solidnych, byle jakimi rozszerza się na coraz to nowe dziedziny.

O ile dobrze pamiętam, to w czasach kiedy wychowanie zasadzało się na laniu w tyłek, spotykało się osoby, które karę cielesną przyjmowały z godnością. Wiedząc, że jest zasłużona nie starały się jej unikąć i nie uskarżały się na nią. Podobno i teraz spotyka się morderców mówiących: “Zabiłem, a za to kara jest tylko jedna i takiej kary oczekuję”. Wydaje mi się, że można o nich powiedzieć, iż zachowują się z godnością i z całą pewnością po otrzymaniu i wykonaniu tej słusznej kary godności swej nie utracą. Niestety sąd nie może się do takiej propozycji ustosunkować pozytywnie.

Z powodu obrony godności?

zobacz też:  http://wpolityce.pl/polityka/122824-ks-dariusz-kowalczyk-kosciol-a-kara-smierci-zwolennik-kary-smierci-nie-musi-czuc-sie-zlym-katolikiem

http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/recenzje-ksiazek/kosciol-popiera-kare-smierci/

http://digital.fides.org.pl/Content/1135/18-Mazurkiewicz.pdf

Jedna myśl nt. „Dawno, dawno temu

  1. Pingback: wyszperane czerwiec 2015 | Wyszperane

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *