za: http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik-chuligana/pochod-zombies,12732630235#ixzz3TBEjJXRg
Witold Gadowski
Cywilizacja nie umiera inaczej, jak tylko od trucizny, która wylewa się z jej własnych wnętrzności. Gnicie jednej cywilizacji stanowi nawóz pod inną, tą która jest bardziej żywotna – bardziej wypełniona ideami.
Pokarmem cywilizacji nie są bowiem gospodarcze sukcesy, nie jest handel, ani system władzy – jej pożywieniem są owocujące idee, które potrafią napędzać miliony ludzi do bezinteresownego wysiłku.
Miarą siły cywilizacji jest liczba ludzi platonicznie oddanych walce o jej rozszerzenie i tryumf.
Arnold Toynbee – wielki admirator Feliksa Konecznego – napisał kiedyś: ”Cywilizacje nie gina z cudzej, ale z własnej ręki”.
Pat Buchanan trafnie spostrzega przy tym, że kiedy umiera wiara, umiera i kultura, a jak umiera kultura obumiera cywilizacja, na końcu tej drogi obumierania giną ludzie.
W całej tej – filozoficznie napuszonej i nieco przydługiej tyradzie – chodzi mi o to, aby zwrócić Waszą uwagę na fakt, że Europa hoduje w swoim łonie ….robaki.
Jakie bowiem idee przyświecają dziś tym wszystkim gardłaczom perrorującym o homopolityce, gender, czy po prostu kryjącym się za bezdennie pustymi sloganami o dobrach płynących z uprawiania demokracji?
Tyle, że dzisiejsze „uprawianie demokracji” podobne jest do praktyki uprawiania nierządu. Z tą jednak drobną różnicą, że prostytucja jest o niebo uczciwsza i niesie w sobie prostą wymianę: ktoś daje ciała, w zamian za to, że ktoś inny płaci za to wynegocjowaną stawkę.
Tymczasem w dzisiejszej Europie wiele mówi się o demokracji, jest ona rozumiana jednak jako skuteczna metoda tumanienia europejskich plemion w imię niekontrolowanych rządów zdegenerowanej i pozbawionej jakichkolwiek zasad europejskiej biurokracji.
Eurobiurokraci nie maja narodowości, są oni jedynie członkami kasty konsumującej co się da i gdzie się da i za ile się da.
Strzelanina w Paryżu jest smutniejsza niż się Wam wydaje, a jeszcze smutniejszy, bardziej pusty i wybebeszony z wszelkich głębszych przesłań był ten marsz środkiem Paryża, masz który wyglądał jak marsz zombies.
Obok siebie szli ludzie prezentujący jedynie pustkę. Z kim oni się solidaryzowali, kogo popierali? Samych siebie…a może wyimaginowane „prawa człowieka”, jakiś pusty „humanizm”, który stoi w sprzeczności religia i Bogiem?
W tym marszu szedł kukiełkowy „prezydent Europy” – cwaniak pozbawiony wstydu i jakichkolwiek idei – szła tez nieforemna, nieokrzesana „premierzyca” z Polski, która wolała lansować się w świetle paryskich jupiterów, niż rozmawiać ze zdesperowanymi górnikami we własnym kraju.
Dla tych wszystkich ludzi modelem kariery jest ścieżka Donalda Tuska – sprzedać wszystko co się da, okłamać kogo się da, obiecać co się da, byle tylko wyrwać się z własnego kraju, spieniężyć swoje szalbierstwa i udawać, że coś się robi, podczas gdy poważni ludzie – od takiego cwaniaka – oczekują tylko jednego: Nic nie rób, pusty pajacu!
Islam, napędzany wiarą w specyficzna interpretację „Koranu” walczy o swoje. Nie chce pojednać się z Europą, bo też z czym ma się pojednać? Ze szmatławym francuskim tygodnikiem, który śmierdział śmiercią zanim wtargnęli do niego bandyci i rzeczywiście pozabijali w nim ludzi?
Z interesami kasty europejskich cyników, którzy z mordowania tradycyjnych wartości uczynili dla siebie zyskowny biznes?
A może z niedonoszonymi dziećmi Marksa, które peplają coś w gendernarzeczu, mowie której nikt nie jest w stanie zrozumieć, żaden normalny człowiek?
Czy dzisiejsza Europa jest zdolna do kolejnej bitwy pod Poitiers? – do wykazania barbarzyńcom, że na jej terenie obowiązują jej prawa?
Nie, ta Europa zdolna jest jedynie zdolna do jęczenia i rytualnych marszów, od których brodate prymitywy tylko boki ze śmiechu zrywają.
Niestety wraz z Europą kończy się chyba, na szczęście znacznie wolniej, Ameryka. Stany Zjednoczone się europeizują i to w tym właśnie mortalnym, obumierającym sensie.
Tam gdzie nie ma wiary, nie będzie wysiłku dla wspólnego dobra.
W takich miejscach może być tylko praca, ale za jej wykonywanie najemnicy będą żądać coraz większych apanaży.
Strzały w redakcji francuskiego szmatławca po raz kolejny przywiodły mi na myśl to co naprawdę dzieje się z Europą.
Nikt z jej przywódców nie był w stanie powiedzieć kilku ludzkich słów po tej tragedii. Bełkotano o ataku na „wolność słowa”, „o pogwałceniu swobód dziennikarskich”. Trockista Hollande robił zmartwiona minę, a cały ten marsz wyglądał jak pochód żywych trupów.
Prymitywni mordercy ukazali jak krucha jest dzisiejsza Europa, jak płytkie są jej emocje i jak samolubny będzie jej kres.
Na tle europejskich zombies nasza reprezentacja wyglądała tak, jakby do tego pustego obrzędu zaproszono jeszcze orków – niewolników z czeluści, skąd dotąd czerpano tylko zyski.
Człapała więc i ta Kopacz i ten Tusk – prawdopodobnie nie byli nawet w stanie zostawić za sobą śladów.
Ludzie bez właściwości, ludzie pozbawieni wstydu i honoru nie są bowiem w stanie przedstawić żadnego realnego dowodu własnego istnienia.
Europa więdnie jak stara , wypudrowana i cuchnąca naftaliną, kokota, jeszcze gorzej wyglądają jednak jej dziewki publiczne, które nie zdążyły nawet porządnie się przyodziać. Jeszcze dobrze nie wleźli do tej Europy, a już zakazili się jej najgorszymi jadami. Nie ma nic bardziej żałosnego niż niezdarni niewolnicy imitujący zachowania swoich panów.