Poślij nam tylu, ilu potrzeba

za:   http://ewapolak-palkiewicz.pl/poslij-nam-tylu-ilu-trzeba/

 Ewa Polak-Pałkiewicz

„Nie lękam się niczego – mawiała Joanna d`Arc podczas swojej misji wyzwalania Francji spod panowania Anglików – z wyjątkiem zdrady”.

Te słowa warto przypomnieć dzisiaj, u początków kampanii wyborczej kandydata PiS na prezydenta Polski.

Siedemnastolatka, która stanęła na czele francuskiego rycerstwa – nie dlatego, że czuła się kimś wielkim i mocnym, ale dlatego, że tak chciał Bóg. Był rok 1429. Jako wódz stoczyła najbardziej zacięte i krwawe bitwy wyzwalając kolejne miasta – począwszy od Orleanu, twierdzy broniącej się resztką sił – a następnie przekonała rozchwianego psychicznie delfina (prawowitego następcę tronu), człowieka złamanego i zalęknionego, że powinien się koronować w katedrze w Reims i objąć władzę nad królestwem. Królestwem rozłożonym duchowo i moralnie w ciągu dziesiątek lat okupacji, pogrążonym w marazmie i beznadziei. Królestwem, którego mieszkańcy utracili  wiarę w zwycięstwo nad wrogiem, gdzie mówiono z rezygnacją: wszystko przepadło, jesteśmy sprzedani. „Teraz tylko Bóg może uratować Francję”.

A ona, ta dziewczyna od krów i owiec, nałożyła zbroję kupioną za sto franków, przedarła się przez tereny okupowane do Chinon, gdzie przebywał delfin i cały dwór, i zyskawszy jego zgodę stała się prawdziwym wodzem armii.  
Była nie tylko symbolem oporu, wspaniałą postacią z rozwianymi włosami na białym koniu ze szpadą w dłoni i ze sztandarem, na którym widniał wizerunek Chrystusa – Sędziego i dwa słowa: „Jezus” i „Maryja”. Ta dziewczyna niezwykłej urody, prosta, łagodna i nieśmiała, stając na czele armii okazała męstwo i hart ducha, jaki wprawiał w zdumienie wszystkich wojowników, łącznie z Anglikami, którzy objawiali wobec niej zabobonny lęk (podobne uczucie żywił wobec Piłsudskiego Stalin). Zyskała posłuch żołnierzy w bardzo krótkim czasie. „Decydowała o strategiach, kierowała atakami, trwała na stanowisku, kiedy inni mieli ochotę uciekać, irytowała się, gdy ktoś nie spełniał jej rozkazów”, pisał jej biograf.  A zarazem z całą bezwzględnością dowódcy nie godziła się, by łamane były prawa rycerskie – łamane tak powszechnie podczas wojny stuletniej, że „samo wojowanie kojarzyło się głównie z okrucieństwem uzbrojonych band”. Teraz odkładano broń w dni świąteczne, obowiązywał zakaz rabunków i gwałtów na cywilach, poskramiano język nawykły do najgorszych przekleństw. Żołnierze powrócili do modlitwy, zaczęli dbać o czystość ciała i obyczajów, przepędzono armię ciągnących za nimi kobiet.

Joanna szła od zwycięstwa do zwycięstwa.

 Jeanne d`Arc

Wtedy, gdy Europa zachwycała się jej triumfami,  najsławniejsi pisarze i poeci dedykowali jej swoje utwory i nazywali blaskiem lilii, chwałą wszystkich chrześcijan, włoska księżniczka Bona Visconti prosiła, by pomogła odzyskać jej księstwo, Joanna nie popadała bynajmniej w euforię. Mówiła: „Przetrwam rok, albo trochę więcej”.

Zdrajcy nie spali. „Intrygi dworzan zaczęły się już podczas obiadu wydanego z okazji koronacji [Karola VII]: wymyślano spiski, układano przymierza…”, przypomina jej biograf, o. Antonio Sicari. Król pertraktował już potajemnie z Burgundami – wewnętrzną opozycją, pragnącą uniezależnienia się od Francuzów, sojusznikami Anglików. I mimo, że Anglicy, po triumfalnym pochodzie Joanny przez kraj, raz na zawsze odstąpili od zamiaru wchłonięcia Francji, a historia tego kraju nigdy już nie przebiegała tak jakby sobie tego życzyli, rozpoczął się długi okres wewnętrznych niepokojów. Joannę opuszczono i pozbawiono wpływu na przebieg dalszych wydarzeń. Została zdradzona.

„Radość większa niż gdyby schwytano pięciuset wojowników”

Ta historia może być pouczająca dziś, gdy Polacy ze zdumieniem odnotowali, że w dniu uroczystego rozpoczęcia kampanii wyborczej przez kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Rzeczpospolitej, Andrzeja Dudy, przyjętego bardzo dobrze przez opinię patriotyczną, ale także i tę daleką od sympatii wobec PiS, posypały się gromy na głowę szefa tej partii, Jarosława Kaczyńskiego. „Za stary…, popełnia błędy taktyczne…, powinien ustąpić miejsca bardziej rzutkim”. Zarzuty sformułowano po stronie niepodległościowej. Tej przyjaznej, solidarnej.

„Podczas obrony Compiègne, kiedy na czele swoich najwierniejszych żołnierzy [Joanna] walczy, aby pozostałym umożliwić wycofanie się do miasta, dowodzący obroną wydaje rozkaz podniesienia zwodzonego mostu i odcięcia jej drogi powrotnej”. Kroniki odnotowały, że Joannę pochwycono z satysfakcją większą niż gdyby schwytano pięciuset innych wojowników. „Jeden z burgundzkich żołnierzy opowiadał, że dowódca, który otrzymał szpadę Joanny, rzuconą na ziemię w geście poddania się, był szczęśliwszy niż gdyby pojmał króla”. Rozpoczęła się epopeja więzienna Joanny d`Arc.

Na koniec sprzedano ją Anglikom za dziesięć tysięcy franków.

Zniesławić zanim się zabije

„Wolałabym raczej zginąć niż dostać się w ręce Anglików” – mawiała wcześniej. Pomysł Anglików był prosty: miała umrzeć, ale nie od razu. Wcześniej musiała zostać zniesławiona. „Tylko wtedy Anglicy będą mogli ponownie wyciągnąć ręce przeciw Francji, gdy udowodnią, że Joanna nie była posłana od Boga”. Jej dokonania i wszystko co mówiła o swojej misji potwierdzały wiarygodność, jaką zyskał świeżo koronowany i konsekrowany król Francji. Skompromitowanie Joanny stało się więc dla Anglików „historyczną koniecznością”. Uczynili wszystko, by to przede wszystkim jej rodacy uznali ją za winną. Intryga była iście szatańska. „Ostatecznie dostała się w ręce biskupa Beauvais, który pod nadzorem Anglików miał ją osądzić jako podejrzaną o herezję”.

W Polsce, prawie sześćset lat później ma miejsce rozłożony na lata proces podobny do tego, jaki toczył się we Francji przeciwko bohaterskiej dziewczynie. (A  głębszym, prawdziwym celem oskarżenia i skazania Joanny d`Arc było przekonanie opinii europejskiej, przede wszystkim ludzi Kościoła, że nie było interwencji Bożej, Joanna nie była posłana, król odzyskał koronę przez przypadek). Proces toczący się w Polsce, podobnie jak ten we Francji w 1430 roku, oparty jest o najbardziej wymyślne kłamstwa, insynuacje i zniesławienia. Proces ten toczy się od tak dawna, że niektórzy już go nie dostrzegają. Przyzwyczailiśmy się, nie razi nas. Wielu z nas nie jest też w stanie zrozumieć jego głębszego celu. A celem tym jest ugruntowanie przekonania, że Polska nie zasługuje na inny los. Nie zasługuje, bo moralnie gnije. Głównym – nie jedynym – bohaterem tego procesu jest Jarosław Kaczyński.

Co łączy tych dwoje ludzi, żyjących w tak odległych czasach? Świadomość z kim i o co prowadzona jest walka. Świadomość konieczności walki. Głębokie rozumienie roli własnego państwa w Europie. Uświadomienie sobie powagi swojej misji.

To łączy Joannę d`Arc, roześmianą pasterkę z wioski Domrémy – la – Puccelle, zanim przywdziała ciężką zbroję i stała się przywódcą rycerstwa Francji, i przywódcę wolnych Polaków, byłego premiera rządu Rzeczpospolitej.

Ciąg dalszy na:  http://ewapolak-palkiewicz.pl/poslij-nam-tylu-ilu-trzeba/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *