Jacek Bezeg
Mówi się, że Grecja wpadła w pułapkę długów. Pewnie zbankrutuje. Napożyczali za dużo i nie mają z czego oddać. Jak to się mogło stać? Każdy, kto próbował pożyczyć parę złotych z takiej poważnej instytucji jak bank pamięta z całą pewnością, że spotkał tam panią (lub pana po 15 latach praktyki w SB?) zadającą wiele pytań. Dużo bardziej dociekliwą niż niejedna żona. W ten sposób bank broni się przed udzieleniem tak zwanych kredytów nietrafionych. Chce wiedzieć czy jest szansa na zwrot.
Jeśli robi tak instytucja operująca tysiącami złotych, to o ileż więcej staranności musi wkładać w swoje działania ktoś kto operuje setkami miliardów dolarów, lub euro? Jak sprawdza swoich potencjalnych klientów taki Bank Światowy, czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy? Nikt nie wątpi chyba, że bardzo starannie?
A jednak się stało. Pomylili się. Nie sprawdzili dokładnie. Oj dostanie się temu panu, szefowi departamentu kredytów, czy jakie on stanowisko piastuje. Nic nie słyszałem, ale może nawet na pysk wylali.
Tak by pomyślał mały Józio, ale ja słyszę, że takich państw co to wpadły w taką podobną pułapkę jest więcej. Nawet my, mimo że mamy takie dobre rządy – od pewnego czasu – jesteśmy już tak zadłużeni, że nie nadążamy spłacać odsetek i tylko z tego powodu dług rośnie. Wygląda na to, że w tych wielkich i poważnych bankach, w działach od kredytów to sami idioci siedzą.
Wyobraźmy sobie teraz, że mamy takiego znajomka co chodzi za nami i koniecznie chce nam pożyczać pieniądze. Tłumaczy, że mieszkanie powinniśmy wyremontować, samochód lepszy kupić, na wczasy pojechać, zainwestować na giełdzie i tak dalej.
Kiedy już ulegniemy namowom tego „przyjaciela” to okaże się, że musi nam policzyć znacznie wyższe odsetki … Ciągu dalszego każdy się domyśla więc darujmy sobie. Wiadomo o co chodzi. Bandyta.
A jeśli coś takiego spotyka Państwo?
O co chodzi? Czy rzeczywiście tam wysoko i daleko siedzą w działach kredytów i wszędzie sami idioci? Czy może jest to planowa i systematyczna działalność? Po co to robią?
Moim zdaniem, jest to napaść.
Opowiadał mi kiedyś, dawno facet, taki co jeździł do Niemiec na szkolenia, po to by zostać prawdziwym Niemcem, że oni już się zmienili. Nie będą już robić żadnych wojen, bo to jednak się źle kończy. Nie znaczy to jednak, że rezygnują ze swych ambicji mocarstwowych. Teraz będą walczyć przy użyciu pieniędzy. Wtedy taka zmiana bardzo mi się spodobała. Nie wyobrażałem sobie jak taka wojna miałaby wyglądać. Jednak kiedy zrozumiałem jak działa Unia Europejska przypomniałem sobie tamte słowa. A więc to tak wygląda wojna o panowanie nad światem prowadzona przy użyciu pieniędzy!
Po roku 1989 Milton Friedman powiedział, że Polska nie powinna działać jak bogate kraje, ale tak, jak bogate kraje działały wtedy, kiedy były tak biedne, jak Polska jest teraz. Niestety wejście do Unii Europejskiej spowodowało, że jesteśmy zmuszeni działać tak jak kraje bogate. Wzięci w dwa ognie podążamy tą samą ścieżką jak wiele innych krajów. Grecja jest przed nami. Jak daleko nam do nich? Kiedy dogonimy? Nie chcielibyście wiedzieć. Ja też.
Opisanego powyżej „przyjaciela” już nazwałem. Bankierzy krajowi współpracujący ze światowymi we wciąganiu swego kraju w pułapkę długów zostali jak na razie potraktowani właściwie tylko na Islandii. Kilku uciekło, kilku siedzi w więzieniach. Długi anulowano.
Prawo bankowe, kodeksy karne, inne przepisy mówią o tym jaka jest odpowiedzialność za udzielenie kredytu niezgodnie z przepisami i kto powinien ją ponieść. Islandczycy potrafili znaleźć podstawę prawną do zrobienia porządku w swoim kraju.
Czy znajdą naśladowców?
Jeśli Grecy będą mieli szczęście to ich kraj zostanie wyrzucony z Unii Europejskiej. Oficjalne bankructwo wyczyści im kartotekę i zaczną wszystko odnowa. Bankierzy chcący ich wziąć pod pantofel poniosą straty na jakie w pełni zasłużyli.
Czy niemieckie banki odważą się zabrać im jakieś wyspy?
Czy przyjdzie kiedyś czas na Norymbergę dla Światowej Finansjery?
Jedyna nadzieja, że Chińczycy dadzą im do wiwatu.
P.S. oda do radości – wersja adekwatna
i jeszcze