Bronić się? Ale jak?

Jacek Bezeg

Powiadają że historia kołem się toczy. Ale jak się okazuje i idee wykonują podobne ruchy. Wróciła do nas do Opola kolejny już resztą raz idea, która kiedyś dawno z Polski wyszła. Jak nam to przypomnieli Szwajcarzy idea, sposób zorganizowania obrony ich państwa ma rodowód polski. To do nas swego czasu przybyli ich obserwatorzy, aby zbadać, opisać nasz sposób prowadzenia walki z okupantami. Po uważnym przestudiowaniu tych notatek, biorąc z nas wzór, zaprojektowali i zbudowali oni swój system obronny. Jak wiadomo polega on na tym, że każdy dorosły obywatel ma w szafie mundur i karabin, oraz umie się nim posługiwać na tyle, aby w każdej chwili stanąć do walki. Idea takiej organizacji obrony wróciła do nas ze wschodu – można więc o niej powiedzieć, że zatoczyła Szeremkoło – bo za sprawą potomka rosyjskich arystokratów profesora Romualda Szeremietiewa. Jego ojciec na tyle pokochał Polkę, potem Polskę i Polaków by próbować pożegnać się z Czerwoną Armią. Ponieważ Armia nie chciała się z nim rozstać, widział syna ostatni raz kiedy miał on dwa tygodnie. Potem wszelki ślad po nim zaginął.

W swoim czwartkowym wykładzie profesor mówił o historycznym uzasadnieniu proponowanej przez niego zmiany w organizacji naszych wojsk. Polska od wieków była krajem nieagresywnym, któremu wojska służyły wyłącznie do obrony. W przeciwieństwie do swoich sąsiadów terytorium Rzeczypospolitej rozszerzaliśmy na drodze dobrowolnych unii.

Słuchacze poznali dwa zasadnicze rodzaje wojsk, to znaczy: wojska operacyjne – WO i obrona terytorialna – OT, oraz ich zasadnicze wady i zalety. Te drugie istniały tylko przez krótki okres i nigdy nie były właściwie wyposażone, szkolone i w ogóle docenione. Zapomniana już przez nas, a twórczo rozwinięta przez Szwajcarów koncepcja pospolitego ruszenia zakłada bowiem tworzenie lokalnych oddziałów broniących swoich miejsc zamieszkania i najbliższych okolic. OT, znając swój rejon działań bardzo dobrze, stosunkowo łatwo może na nim też prowadzić „działania niestandardowe”, czy partyzantkę w przypadku zajęcia go przez przeciwnika. Armia na niej oparta jest więc silnie zorientowana geograficznie i mocno zintegrowana z bronionym terenem. W tych warunkach trudno o niskie jej morale, a ono jest przecież zasadniczym czynnikiem decydującym o zwycięstwie lub klęsce.

Gdzie, żołnierz w czasie walki, da z siebie tyle, ile na progu własnego domu?

Inną przewagą OT są jej niskie koszty. Całe jej wyposażenie można stosunkowo tanio wyprodukować w kraju bez wielkich problemów. Żadna inna formacja nie jest tak suwerenna.

Dlaczego tego nie robimy?

Zasadniczą przeszkodą jest sposób myślenia, widzący siłę w ilości czołgów, dział i rakiet oraz samolotów. Tak to widzą generałowie, ministrowie i tak dalej. Kiedy mieliśmy OT nazywano ich pogardliwie wojskami ziemia – ziemia z tego powodu, że traktowano tę formację jako bezpłatną siłę roboczą do prac budowlanych, a zwłaszcza ziemnych.

Myślę, że są jeszcze inne powody, dla których nie ma u nas zgody na uzbrojenie w karabin każdego obywatela. Najważniejszy jest chyba ten, że niestety władza nie działa w interesie obywateli, kraju, państwa, w każdym razie Państwa Polskiego. Jej bezpieczeństwo w tej sytuacji oparte jest na stosunkowo nielicznych, ale za to uzbrojonych funkcjonariuszach. Karabin i amunicja dla każdego, to byłoby zasadnicze odwrócenie układu sił. Oni dobrze wiedzą, co by się wtedy z nimi stało.

Rozważania o silnej obronie Polski musimy więc na razie prowadzić czysto teoretycznie.

Zapraszam w czwartek 22 stycznia o godzinie 20:10, na częstotliwości 103,2 MHz, Radio Opole, do wysłuchania rozmowy z profesorem Romualdem Szeremietiewem przeprowadzonej przez redaktora Historii Lokalnej Bolesława Bezega w ramach cotygodniowej audycji Świadek Historii.

Zapraszam do obejrzenia relacji video ze spotkania w auli Uniwersytetu Opolskiego w dniu 15 stycznia 2015.

https://www.youtube.com/watch?v=MB_Yi0nf3r8&list=UUGcX0De3pweKWWtaQnP3Wcw

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *