SOLIDARNOŚĆ 2.0

dostałem mailem

JAWA Media

To nie sztuka dać się zabić w otwartej, nierównej walce. Tyle już polskiej krwi przelano na daremno. Sztuką jest przeżyć i trwać w opresyjnym systemie, nie odstępując obcym swojego miejsca na ziemi. Sztuką jest zachowanie przyzwoitości i godności w państwie, które ani nie pozwala na korzystanie z owoców własnej pracy, ani nie gwarantuje elementarnego poczucia bezpieczeństwa w żadnej sferze egzystencji. Sztuką jest założenie rodziny i wychowywanie dzieci w duchu narodowych tradycji oraz uniwersalnych wartości klasycznej kultury łacińskiej. Sztuką jest zachowanie nadziei i walka o prawo do życia w swoim własnym domu. To wszystko jest tutaj sztuką, ponieważ po dwudziestu latach względnej swobody ze zdwojoną siłą powrócił opozycyjny układ: „my” – naród vs „oni” – trzymający władzę. Demokracja wyzuta z wartości przekształciła się w tyranię parlamentarnej większości i partyjnej koalicji, co jaskrawo uwidoczniły liczne afery i fałszerstwa ostatnich wyborów samorządowych.

Tylko jak możemy dziś, po doświadczeniach naszych rodziców i dziadków, skutecznie bronić własnego fundamentalnego prawa do życia? Jakimi metodami i środkami? Skąd czerpać wzorce i jak się organizować? Nie możemy przecież pozwolić ograbić się ze wszystkiego, biernie przyglądając się kolejnym rozbojom i masowej emigracji. Nie możemy cieszyć się złudną nadzieją, że bandyci tym razem jeszcze nie zapukali do naszego domu, ale do sąsiada. Nie wolno nam chować głowy w piasek! Musimy jednoczyć siły, bo w pojedynkę nikt się nie obroni.

Musimy zachować Polskę jako suwerenny kraj dla siebie i przyszłych pokoleń. O tym jak cenna jest ojczysta ziemia pisał w Paryżu Adami Mickiewicz, a dziś mówią o tym młodzi bohaterowie filmu Magdaleny Piejko „Tam gdzie da się żyć”. Po latach życia na obcej ziemi, choćby wśród gościnnych i życzliwych sąsiadów, większość emigrantów doświadcza bolesnego i trwałego wyalienowania. Dopiero ich dzieci urodzone na obczyźnie mają szansę na asymilację. Tylko, że to już nie będą Polacy. Polska będzie dla nich egzotyczną krainą, którą można odwiedzić w poszukiwaniu własnych korzeni i lepszego zrozumienia swojej tożsamości.

Otwarte, siłowe starcie z władzą nie jest możliwe. Władza jest na taki scenariusz doskonale przygotowana, a może nawet czeka na zamieszki, by ostatecznie spacyfikować naród pod pretekstem obrony demokracji. Władza jest dziś także bogatsza o doświadczenia ostatnich kilkudziesięcioleci i dysponuje znacznie bardziej wyrafinowanymi metodami manipulowania społeczeństwem. Zadbała również o odpowiednie rozwiązania ustawowe, środki techniczne i zaplecze medialne. Nie będzie zatem podstaw prawnych, aby kiedykolwiek oskarżyć ją – jak Jaruzelskiego i WRON – że jest „związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym”. Wszystko dokonuje się dziś lege artis – złodziejstwo, zbieranie haraczy i zniewalanie społeczeństwa.

Decydujące znaczenie w tej walce o godność, wolność i suwerenność będą miały wyniki nadchodzących wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Przekazanie władzy partiom opozycyjnym jest jedyną szansą na zahamowanie pędu w przepaść narodowego samounicestwienia. Pamiętajmy jednak, że każda partia jest tylko na tyle silna, na ile korzysta ze społecznego poparcia, zakładając oczywiście, że to poparcie może być uczciwie wyrażone w akcie rzetelnie przeprowadzonych wyborów.

Dla obrony własnych spraw musimy organizować się w szeroki ruchu społeczny na wzór pierwszej Solidarności. Ruch, którego pierwszym i najważniejszym celem będzie udzielenie masowego poparcia dla uczciwych opozycyjnych partii oraz dopilnowanie rzetelności procedur wyborczych. W dalszej perspektywie, kontrolowanie zwycięskich partii, aby pod ciężarem władzy nie przekształciły się w kolejną tyranię.

Ruch taki jest potrzebny, ponieważ żadna z partii nie daje gwarancji wygranej sama z siebie. Wystarczy tu wspomnieć fiasko PiS’owskiej inicjatywy „Uczciwe-wybory.pl”. Należy pamiętać, że członkowie każdej, bez wyjątku, partii politycznej są zainteresowani przede wszystkim zabezpieczeniem własnych partyjnych interesów, natomiast działanie w interesie swojego mocodawcy – suwerennego narodu – podejmowane jest zazwyczaj w takim zakresie, w jakim suweren zdolny jest do sprawowania skutecznej kontroli nad ich funkcjonowaniem. Kontrola ta w normalnych warunkach wyraża się w uczciwym akcie wyborczym. W sytuacji, gdy procedury wyborcze są fałszowane, pozostaje tylko akt obywatelskiego nieposłuszeństwa.

W realiach początku XXI wieku, w sytuacji niebywałego rozwoju środków komunikacji elektronicznej główną płaszczyzną porozumiewania się opozycji jest Internet. Internet to wyjątkowe narzędzie komunikacji i zarazem oręż, o jakim nie śniły pokolenia pamiętające czasy cenzury, totalnej blokady informacyjnej, radiowych zagłuszarek, kłódek na maszynach do pisania oraz aresztowań i deportacji za drukowanie i kolportowanie bibuły. Z perspektywy tamtych (wcale nieodległych) czasów, dzisiejsza swoboda rozpowszechniania wolnego słowa jest po prostu bajeczna. Tylko czy potrafimy z niej korzystać?

Czy posiadamy tyle mądrości, aby używać tych środków póki są jeszcze dostępne? W polskim Internecie rodzi się dziś „Solidarność 2.0” – drugi, spontaniczny, patriotyczny ruch wolnych ludzi, którzy coraz liczniej i śmielej wyrażają sprzeciw w swoich blogach, witrynach WWW, kanałach Facebook i YouTube, Twitterze oraz na licznych listach mailingowych. Materializuje się idea „Archipelagu Polskości” profesora Andrzeja Zybertowicza, czyli szerokiej, ponadpartyjnej koalicji licznych, choć do niedawna bardzo rozproszonych środowisk patriotycznych. Dzięki szerokopasmowym łączom możemy komunikować się i reagować błyskawicznie na to co dzieje się w naszym otoczeniu. Istnienie wolnego (jakkolwiek nie pozbawionego kontroli) przepływu informacji w globalnej sieci stwarza niebywałą szansę na efektywną współpracę, by razem przeciwstawić się patologiom elit władzy, a także negatywnym skutkom globalizacji.

Pamiętajmy, że nie we wszystkich krajach świata Internet jest wolny – wystarczy wspomnieć ludne Chiny. Pamiętajmy o ACTA oraz przepisach zezwalających na ograniczenie swobody elektronicznej komunikacji pod pretekstem ataku w cyber-przestrzeni. Pamiętajmy także o tym, że bez pielęgnowania humanistycznych wartości żadne idee, organizacje, ani żaden system państwa i prawa nie są w stanie przetrwać. Wystarczy choćby wspomnieć Cesarstwo Rzymskie, Rewolucję Francuską, hitlerowskie Niemcy, czy Związek Radziecki. Dla kontrastu, należy wskazać na Indie, Kolumbię i Islandię – kraje, które zdołały odbudować swoją państwowość dzięki szerokim ruchom społecznym, wyrażającym w pokojowej formie swój masowy sprzeciw wobec zdeprawowanej władzy. Fundamentem rozwoju zdrowych społeczeństw jest bowiem wierność uniwersalnym zasadom etycznym, które są najlepszym środkiem eliminowania pojawiających się patologii.

JAWA Media
5 stycznia 2015 roku

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *