Niepokojący atak na żeglugę śródlądową

Odra1

Tak wyglądała Odra w Opolu gdy była rzeką pracującą. (Nie pamiętam skąd fotografia.)

Jacek Bezeg

Pod adresem http://ostrazielen.org.pl/kosztowna-iluzja-zeglugi-srodladowej-na-polskich-wodach-naturalne-rzeki-zamieniamy-w-kanaly-bez-wody/

opublikowano tekst, który zawiera kłamstwa nie tylko w tytule. Dotarła do mnie prośba o zapoznanie się z nim i wzięcie jego treści pod rozwagę, czynię to niniejszym. Ze względu na obszerność tego „dzieła” nie poruszę wszystkich jego aspektów.

A./ Najbardziej uderzająca jest zawarta już w tytule myśl, że regulacja, przystosowanie rzeki do żeglugi powoduje, że brakuje w niej wody. Ktoś kto tak napisał, albo jest człowiekiem o wyjątkowo złej woli, bo publicznie kłamie, albo nie ma zielonego pojęcia o czym pisze.

Rzeka skanalizowana, bo taka nazwa jest tu używana najczęściej, to po prostu szereg zbiorników wodnych oddzielonych od siebie stopniami wodnymi. Stopnie regulują przepływ wody przy pomocy jazów w ten sposób aby zapewnić stały poziom konieczny dla prowadzenia żeglugi, oraz zapewniają możliwość pokonywania przez statki różnicy poziomów przy użyciu śluz.

Jak łatwo się domyśleć w czasie tej wielkiej suszy poziom wody na Odrze skanalizowanej (od Koźla do Brzegu Dolnego) pozostawał nie zmieniony. Mieszkając w Opolu słuchałem opowieści o tym co się dzieje w środkowym i dolnym jej biegu oraz na Wiśle jak bajek o żelaznym wilku. Żeglowałem po rzece bez najmniejszych problemów. Podobnie nie odczuwali problemów z dostępem do wody mieszkańcy bliższych, a nawet dalszych okolic. Nie wysychały studnie. Już to jedno doświadczenie powinno być mocnym argumentem za regulacją rzek. Mamy mało wody z opadów – to starajmy się ją jak najdłużej u siebie zatrzymać zanim spłynie do morza. Rzeka dziko płynąca, taka jakiej chcieliby „ekolodzy” to rzeka pozwalająca wodzie jak najszybciej znaleźć się tam, bez jakiejkolwiek kontroli człowieka.

B/ Kłamstwo następne, to oskarżanie rzek przystosowanych do żeglugi o stwarzanie zagrożenia powodzią większego niż rzeki dzikie. Tymczasem tworzone w ramach tych prac zbiorniki retencyjne zbierają wszelkie nadwyżki opadów, czyli gromadzą większość wody, która mogłaby być szkodliwa, lub nawet niebezpieczna. A dalej, poszerzenie i pogłębienie koryta konieczne dla przepływu większych statków, skutkuje kolejną korzyścią „przy okazji”. Jeśli trafi się fala powodziowa nadzwyczajnej wielkości, to dużo większa jej część mieści się w nim, a znacznie mniejsza wychodzi z niego dewastując otoczenie.

A więc, rzeka żeglowna jest bezpieczniejsza dla otoczenia nie tylko w czasie suszy, ale i w czas powodzi.

C/ Kolejne kłamstwo to groźba walki o wodę pomiędzy rolnictwem, energetyką i sektorem komunalnym, a żeglugą.

O rolnictwie już było powyżej. Żegluga je wspiera, co poznajemy po tym, że nad rzeką żeglowną wszystko nad czym pracuje rolnik lepiej się udaje.

Energetyka to kolejny beneficjent regulacji, kanalizacji, czy kaskadyzacji rzek. Na wielu stopniach górnej Odry powstały już elektrownie wodne, a kilka jest w planach. Koledzy autorów tekstu nad którym się znęcam bardzo chcą aby rozwijać Odnawialne Źródła Energii. Elektrownie planowane na wszystkich przewidzianych do budowy stopniach będą właśnie tego rodzaju źródłami i to najlepszymi, bo w przeciwieństwie do wiatraków czy fotoogniw, o wysokiej dyspozycyjności, tak cenionej przez dyspozytorów mocy. No i jeszcze najważniejsze. Stopień wodny Włocławek pokrył koszt swojej budowy wyprodukowanym prądem już po 7 latach. Tak więc gdyby nawet nikt nie pływał po kaskadzie Wisły to i tak po 7 latach od jej wybudowania będzie ona źródłem całkiem sporej ilości darmowej już energii elektrycznej w dodatku pochodzącej z OZE. Mogą nas więc do tego zmusić kolejne konferencje facetów wierzących w antropogeniczne ocieplenie ziemskiego klimatu, wymagające, by jak najwięcej energii z takich właśnie źródeł pochodziło.

Dalej autorzy powielają nieprawdziwe tezy o wielkiej wodochłonności energetyki cieplnej opartej na węglu, tak jak nasza. Takie wypowiedzi dowodzą elementarnych braków wiedzy na poziomie szkoły średniej. Każdy rodzaj energetyki cieplnej potrzebuje takiej samej ilości wody. Stopnie wodne konieczne dla żeglugi ułatwiają jej pobieranie z rzek i nie ma tu żadnego konfliktu. W ubiegłym roku taki prowizoryczny stopień zbudowano w tym właśnie celu na Wiśle.

No i jeszcze komunalka. Czy autorzy chcą zasugerować, że żeglugowe lobby zechce produkty miejskich wodociągów użyć do napełnienia rzek i kanałów? Nie wiem. Natomiast podejrzewam, że woda pod ziemią (czyli tam skąd biorą ją zakłady komunalne) bierze się z tej, która jest na ziemi. Tak więc im więcej jej będzie w naziemnych zbiornikach, kanałach i rzekach tym więcej będzie i do dyspozycji wodociągów.

D/ Dalej autorzy sugerują, że z powodu wspomnianego wyżej ocieplenia wody nie będzie wcale i z tego powodu nie należy się nastawiać na transport wodny. Najwidoczniej nie jest im znany przykład Kanału Gliwickiego, który funkcjonuje zapewniając żeglugę całkiem sporym barkom, a zasilany jest niewielką ilością wody z małej rzeczki Kłodnicy. Gdyby wskutek jakiegoś kataklizmu rzeczka zginęła, to okoliczna ludność jeszcze przez jakiś czas mogłaby się cieszyć wodą ( i rybami) z kanału. ( To tak na marginesie, skoro już jesteśmy przy wizjach katastroficznych).

E/ Poddawany jest w wątpliwość argument o zwiększeniu efektywności portów morskich po uzupełnieniu ich zaplecza o pełnosprawne śródlądowe drogi wodne. Tu proszę sobie wyobrazić tylko dwie sytuacje. Pierwsza, to taka jak obecnie; statek jest rozładowywany tylko z jednej burty na ląd. I druga, kiedy dodatkowo z drugiej burty podpływa dźwig zabierający ładunek na barki. Dla portu wielkością krytyczną jest ilość towaru jaki potrafi w jednostce czasu odebrać ze statku lub na niego dostarczyć. Ważna jest wydajność urządzeń przeładunkowych, ale i możliwości komunikacji z resztą kraju. Żegluga śródlądowa powiększa je stosunkowo łatwo i efektywnie.

Podobnie trudny do obronienia jest argument o kosztach i czasie przeładunku. Po to aby je zminimalizować używa się na całym świecie kontenerów.

F/ Autorzy proponują rozwój przewozów towarowych z wykorzystaniem kolei i ciężarówek. Nie rozumiejącym przewag transportu wodnego nad innymi jego rodzajami proponuję doświadczalne sprawdzenie czy łatwiej ruszyć z miejsca samochód, wagon czy statek. Kiedyś omawiano te różnice w szkole podstawowej. Nie mającym możliwości poruszania statku powiem, że może to łatwo zrobić dziecko.

G/ Autorzy wątpią w istnienie potrzeb transportowych adekwatnych do możliwości oferowanych przez żeglugę śródlądową. Wątpliwości swe opierają na systematycznym spadku tego rodzaju przewozów. Nie wiedzą, czy udają, że nie wiedzą jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy? Wieloletnie administrowanie wodami przez Ministerstwo Środowiska odbywało się metodą renaturyzacji rzek. Metoda ta polega na całkowitej rezygnacji z jakichkolwiek konserwacji budowli hydrotechnicznych i cierpliwym oczekiwaniu na ich kompletny rozpad. Ten sposób „pracy” bardzo dobrze temu ministerstwu wychodzi. Wypowiedź pani wiceminister „Jak pokażecie, że coś rzekami wozicie, to je wam będziemy remontować” nie była żartem, a po prostu streszczeniem polityki tego ministerstwa w stosunku do żeglugi. Ta pani nadal tam pracuje. Gdyby ktoś podobnie zrujnował przez systematyczne zaniedbania drogi kołowe lub kolejowe, to nie uniknąłby sądu.

Niedawno w Opolu odbyła się kolejna konferencja odrzańska gdzie przez pół dnia można było słuchać o problemach przedsiębiorców naszego regionu wynikających z tego, że żegluga na Odrze z powodu opisanych zaniedbań jest bardzo utrudniona. Wszyscy oni oczekują na uzdrowienie sytuacji przez nowe Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Mam nadzieję, że się nie zawiodą.

Prawdą jest przytoczona informacja, że rozbudowywana elektrownia Opole ciągle nie posiada swojego portu węglowego mimo, że do Odry jest blisko. Poza mną znam tylko kilka osób uważających taki port jest potrzebny. Tak jest dlatego, że na skutek „działalności” Ministerstwa Środowiska Elektrociepłownia we Wrocławiu zmuszona jest stosować oryginalny sposób zaopatrywania się w paliwo. Węgiel dowozi się koleją lub samochodami i ostatnie dwa kilometry barkami. Zbudowano ją tak, że tylko z barek może go przyjąć. Nie przewidziano, że tak może się zmienić rzeka, którą w latach 70 przewożono po 17 mln ton rocznie

Największy polski armator śródlądowy OT Logistics pływa głównie na terenie Niemiec lecz ciągle oczekuje na poprawę sytuacji w Polsce http://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/ot-logistics-kazdy-udrozniony-kilometr-rzeki-to-mozliwosci-biznesowe-53641.html

H/ Jeszcze w jednej sprawie muszę przyznać rację autorom. Nie należy brać pożyczki z banku na te cele, bo jeśli zaplanujemy modernizację na szlaki IV klasy to UE przyzna dotację bezzwrotną w wysokości nawet 90 %.

Jako podsumowanie – coś z dalszej historii

Swego czasu, przed wielu laty Rzeczypospolita była wiele znaczącą w Europie potęgą ekonomiczną, a w ślad za tym polityczną i militarną. Stało się tak po tym jak usprawniono i dobrze zorganizowano żeglugę towarową na Wiśle. Eksport żywności, której zawsze mieliśmy nadmiar zmusił ją by stała się najpracowitszą rzeką kontynentu i zbudowała tę naszą potęgę. Upadek zapoczątkowały problemy z żeglugą śródlądową w okolicach Malborka i Gdańska.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *