A może by tak tym razem wygrać te wybory?

za:   http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/a-moze-by-tak-tym-razem-wygrac-te-wybory.html

Nie wolno pozwolić na zwycięstwo systemu w tych wyborach. Systemu, który np. w Katowicach potrafił zgubić 130 tysięcy głosów. Systemu, który 3 lata temu chciał zamknąć nam usta cenzurą internetu (ACTA). Systemu, który już wygonił stąd co najmniej 3 miliony Polaków. Basta!

Nie wolno pozwolić na zwycięstwo systemu w tych wyborach. Systemu, który np. w Katowicach potrafił zgubić 130 tysięcy głosów. Systemu, który 3 lata temu chciał zamknąć nam usta cenzurą internetu (ACTA). Systemu, który już wygonił stąd co najmniej 3 miliony Polaków. Basta!

Dobrze wiemy, że system stoi pod ścianą. Jest w stanie zrobić bardzo wiele, by uniemożliwić sprzeciw. Ostatnie wybory były tego najlepszym dowodem. Dlatego zjawiłem się na założycielskim zjeździe Ruchu Kontroli Wyborów. Ale sam pomysł kontroli, to dopiero pół strategii. Trzeba go zrealizować!

System, przy niepełnej społecznej kontroli wyborów, może zmanipulować wyniki w skali, w jakiej to miało miejsce w ostatnich wyborach samorządowych. Może też spróbować doprowadzić do zwycięstwa obecnego rezydenta w pierwszej turze. Żeby się temu przeciwstawić trzeba dwóch rzeczy. Po pierwsze – musi istnieć rzeczywista społeczna kontrola wyborów.

Dotychczasowa próba kontroli wyborów przez mężów zaufania oddelegowanych z PiSu – nie sprawdziła się. Wybory zostały zmanipulowane! No tak, czy nie?! Wyniki, które podawaliśmy do koordynatorów – nie zostały ogłoszone nie tylko równolegle do PKW. Nie zostały ogłoszone w ogóle. Nie obstawiliśmy komisji wojewódzkich. A po „gotowaniu” tematu nieprawidłowości w mediach – do ludzi domagających się rzetelności wyborów – przypięto łatkę „pisowskich oszołomów”.

Nic to! To już za nami. Konieczne doświadczenie, by teraz zadziałać sprawnie.

Dlatego teraz trzeba teraz poumieszczać ludzi bezpośrednio w komisjach! Nie tylko mężów zaufania, ale bezpośrednio komisarzy. I musimy być pewni, że ci komisarze, będący zarazem społecznymi kontrolerami – będą we wszystkich obwodach. Żeby to zrobić, musimy mieć więcej komitetów wyborczych, ponieważ to komitety wyborcze mają prawo umieszczać ludzi w komisjach. Jeden człowiek od Dudy – nie wystarczy!!! Np. w Klubie GP, który założyłem, zbieramy podpisy m.in. dla Andrzeja Dudy, Kornela Morawieckiego, Grzegorza Brauna. To już trzy komitety. W komisjach z ramienia komitetu Dudy – zasiądą lokalni PiSowcy. Wakaty i miejsca pozostałych komitetów – obstawi klub. Pełna kontrola!

Czyli po pierwsze kontrola i społeczny system liczenia głosów – byśmy to my mogli ogłosić wynik. Nie można pozwolić na to, że szkolona w Moskwie Państwowa Komisja Wyborcza leśnych dziadków będzie nam gotować wyniki przez wiele dni. To oni muszą się martwić, a nie my!

Po drugie – należy doprowadzić do drugiej tury. Obecny rezydent ma przewagę systemu państwowego po swojej stronie i przychylności mainstreamowych mediów. Jeżeli dzięki temu wsparciu uzyska w pierwszej turze powyżej 50% głosów – system wygra. Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste – i wyżej wymienione. Jest nim… więcej kandydatów!

Każdy kandydat mobilizuje dodatkowy elektorat. Każdy dodatkowy głos zwiększa całkowitą sumę głosów – zmniejszając relatywny wynik każdego z kandydatów. Jeżeli hipotetycznie Komorowski dostaje 50 głosów ze 100 oddanych – oznacza to 50% i jego zwycięstwo. Wyobraźmy sobie jednak, że głos odda wyborca dodatkowo zmobilizowany przez innych kandydatów. Komorowski dostaje 50 głosów na oddanych 101. Uzyskuje 49,5%, co oznacza drugą turę.

Tu zazwyczaj podnosi się rwetes, że „to jest podbieranie głosów PiSowi!” Ten argument bywa prawdziwy w wyborach parlamentarnych. Ale wybory prezydenckie rządzą się innymi prawami! Takimi, jakie są opisane powyżej! Dlatego nie ma mowy o podbieraniu! Co więcej, zastanówmy się, Wyborco Andrzeja Dudy! Ile głosów zbierze Adam Słomka? Ile głosów zbierze Kornel Morawiecki? Ile Grzegorz Braun, a ile Paweł Kukiz, czy Marian Kowalski? Czy narodowiec, który zagłosuje na Kowalskiego, poszedłby w pierwszej turze głosować na Dudę? Czy Duda zdobyłby w pierwszej turze radykałów, którzy zagłosują na Brauna albo Słomkę? A czy fan muzyki Kukiza, gdyby on nie startował, nie zagłosowałby na kogoś innego znanego z telewizji? A czy młody antyACTA’owiec poszedłby w ogóle na wybory, gdyby nie był reprezentowany przez Morawieckiego?

A więc primo: są to kandydaci mobilizujący inny elektorat. Mało który z ich wyborców zagłosowałby na Dudę w pierwszej turze. A suma głosów, dzięki ich mobilizacji wzrośnie (jak to wyżej opisałem), co oznacza drugą turę. Secundo: każdy z tych kandydatów dostaje czas antenowy, w którym będzie punktować Komorowskiego. Tertio: każdy kandydat, tj. każdy zarejestrowany komitet ma prawo umieszczać ludzi w komisjach wyborczych. W każdej komisji jest ośmiu członków, ale komitetów jest więcej. Gdyby cały obóz patriotyczny był ograniczony do jednego komitetu – wyobraźmy sobie, jak łatwo byłoby tak „wylosować” członków komisji, by w mało którym obwodzie znalazł się reprezentant tego jednego komitetu. Więcej komitetów – więcej naszych członków komisji! Quatro: gdy uda się zapobiec fałszom, gdy uda się doprowadzić do drugiej tury – każdy z tych kandydatów poprze Dudę, prawda? Na zmobilizowane przez nich elektoraty wpływać będzie wówczas opisana przez Cialdiniego zasada konsekwencji…

Czytelniku! Chcesz uczciwych wyborów – włącz się do ruchu kontroli wyborów!

Jeżeli ponadto nie chcesz drugiej kadencji obecnego rezydenta – pomóż zbierać podpisy pod rejestrację komitetów: Kornela Morawieckiego, Grzegorza Brauna, Adama Słomki, Pawła Kukiza, Andrzeja Dudy…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *