Wisła zaleje tunel warszawskiego metra?

za:   http://www.ekspedyt.org/elig/2015/03/11/34168_wisla-zaleje-tunel-warszawskiego-metra.htm

„Drugą linię metra, która w normalnych warunkach nie przeszłaby odbioru, oddano do użytku pod naciskiem, po wyłączeniu z ruchu podpalonego mostu Łazienkowskiego. Najgroźniejszą z niedoróbek jest tunel pod Wisłą. Ten tunel ma wprawdzie szansę wytrzymać nacisk gruntu i pojawienie się kurzawki (pod nurtem Wisły kurzawki błądzą, jak chcą), lecz rozsypie się na skutek drgań wzbudzanych przez przejeżdżające pociągi (…) Według dokumentacji, średnia grubość betonu [w tunelu] powinna wynosić
400mm. Według pomiarów odbioru – w wielu miejscach jest poniżej
200mm.
Cóż, ta ekipa już nie pracuje. Widać nowa miała lepsze
miarki….. ”.

Artykuł podpisany był: Zbroja.Niezależna.pl . Zajrzałam do Internetu i znalazłam ten komentarz pod informacją „Pierwsze usterki w metrze” z dnia 8 marca 2015  /TUTAJ/.  W dyskusji głos zabrał komentator Tramp i zapytał Zbroję, skąd ma takie informacje:  Zbroja odparł:

„Zbroja | 08.03.2015 [23:03]

Z czterech źródeł „osobowych”, podać firmy, nazwiska? 😉
I z kilku operacyjno-technicznych.
(Trzepią ozorami aż miło).
Zadowolony??.”.

Tramp był niestety usatysfakcjonowany i nie dowiedziałam się niczego więcej o źródłach wiedzy Zbroi.  Trudno powiedzieć, czy stan tunelu jest aż tak zły, że grozi on katastrofą z licznymi ofiarami w ludziach – jak twierdzi Zbroja.  Coś jednak musi być nie w porządku, bo już w listopadzie 2014 w portalu Niezalezna.pl  /TUTAJ/ można było przeczytać: „Metro przecieka, a władze uspokajają… „Przecież na wielu stacjach przecieka też pierwsza linia””.  Faktycznie przecieka, ale nad tunelami pierwszej linii metra nie płynie Wisła.  Z tymi drganiami jest też coś na rzeczy.  Spotkałam się w sieci z opinią, iż ograniczenie ruchu na Moście Śląsko-Dabrowskim w godzinach szczytu nie jest wcale spowodowane obawami o bezpieczeństwo pasażerów /jak wmawia nam Hanna Gronkiewicz-Waltz/, ale tym, że przy dużym natężeniu ruchu na moście jego drgania mogłyby zaszkodzić delikatnemu tunelowi metra.

Budowa drugiej linii metra jest niezwykle pechowa.  Umowę z wykonawcą podpisano w październiku 2009 roku /miano wtedy nadzieję zdążyć przed Euro 2012/, a już w lutym 2013 pisano o dodatkowych siedmiu miesiacach opóźnienia, szacując termin ukończenia prac na maj 2014  /TUTAJ/.  Jak widać doszło jeszcze 10 miesięcy.  Awaria goniła awarię przez cały czas.

Dziś zajrzałam do środowego numeru „GPC”, ale nie było w nim ani słowa o warszawskim metrze.  Zdziwiłam się, bo sądziłam, że jeśli dziennikarze otrzymali tak alarmujący sygnał i zamieścili go w swoim piśmie, to spróbują dowiedzieć się czegoś więcej o tej sprawie i albo potwierdzić, albo rozwiać obawy warszawiaków.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *