Czego naprawdę chce Państwo Islamskie?

za:  http://www.ekspedyt.org/elig/2015/03/06/34058_czego-naprawde-chce-panstwo-islamskie.html

Trzeba powiedzieć, że dotychczasowe działania koalicji walczącej z Państwem Islamskim, a w szczególności naloty i bombardowania, nie przyniosły rozstrzygających rezultatów.  Obecna ofensywa na Tikrit jest już chyba trzecią lub czwartą.  Poprzednie skończyły się klęską.  Kilka tygodni temu John Kerry, sekretarz stanu USA, chwalil się, iż odzyskano 700 km2 terenu.  Cóż z tego, jeśli Państwo Islamskie kontroluje obszar większy od Wielkiej Brytanii, zamieszkany przez ok. 6 mln ludzi?
Wczoraj w portalu Businnesinsider.com ukazał się artykul Jessiki Lewis McFate „Here’s all of the area that ISIS controls”  /TUTAJ/, opisujacy aktualną sytuację militarną w Iraku i Syrii.  Warto go przeczytać, ale na mnie większe wrażenie zrobiła inna publikacja.  Jest to tekst „What ISIS really wants?” pióra Graeme Wood, opublikowany w portalu Theatlantic.com  /TUTAJ/.  Autor już w podtytule zapewnia:

„The Islamic State is no mere collection of psychopaths. It is a religious group with carefully considered beliefs, among them that it is a key agent of the coming apocalypse. Here’s what that means for its strategy—and for how to stop it.”.

Twórcy Państwa Islamskiego nie są więc po prostu krwiożerczymi dzikusami, tylko osobami głęboko wierzącymi w najwcześniejszą wersję islamu, pochodzącą od samego Mahometa i jego bliskich współpracowników.  Ich zdaniem, wszystko co się w niej nie mieści, powinno być zniszczone m.in szyityzm, jazydyzm, czy alawityzm, nie mówiąc już o pogaństwie i wierzeniach niemuzułmańskich /Sądząc po wygnaniu irackich chrześcijan, nie uznają oni nawet tzw. religii Księgi/.

Ich wiara ma również charakter apokaliptyczny.  Autor podkreśla, że:

„But other parts are based on mainstream Sunni sources and appear all over the Islamic State’s propaganda. These include the belief that there will be only 12 legitimate caliphs, and Baghdadi is the eighth; that the armies of Rome will mass to meet the armies of Islam in northern Syria; and that Islam’s final showdown with an anti-Messiah will occur in Jerusalem after a period of renewed Islamic conquest.

The Islamic State has attached great importance to the Syrian city of Dabiq, near Aleppo. It named its propaganda magazine after the town, and celebrated madly when (at great cost) it conquered Dabiq’s strategically unimportant plains.”.

Innymi słowy – Dabiq to ich Armageddon.  ”Rome” oznacza Zachód /choć, według niektórych, Turcję/.  Bardzo ważne jest to, że dżihadyści opanowali duże terytorium.  To właśnie pozwoliło Baghdadiemu proklamować ”kalifat”.  Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że zwolennicy „kalifa” rozumieja to dosłownie, jako miejsce, skąd panowanie ich wersji islamu rozszerzy się na cały świat /lub przynajmniej do Bosforu/.  To właśnie ta perspektywa zwabia do Syrii oraz Iraku fanatycznych muzułmanów z Europy, czy nawet z Australii.

Państwo Islamskie nie może istnieć bez terytorium.  Jeśli je utraci – kalifat nie będzie miał racji bytu /to go różni od Al Kaidy/.  A jednak prowokuje inwazję USA.  Wierzy bowiem, że jeśli ona nastapi, to spełnią się apokaliptyczne proroctwa,  ”prawowierni muzułmanie” pokonają ”armie Rzymu” i rozpocznie się odliczanie do Apokalipsy.

Wood sugeruje raczej taktykę  wyniszczania i stopniowego pokonywania „kalifatu”.  Zauważa, iż nie jest on bardzo groźny dla USA i zajmuje ubogie ziemie.  Autor zastanawia się też nad teologiczną alternatywą dla Państwa Islamskiego w postaci „quietist Salafis” – też konserwatywnych muzułmanów, ale mniej wojowniczych.

Omawiany artykuł Wood jest bardzo długi i bogaty w liczne treści.  To, co napisałam obejmuje tylko małą jego część.  Zachęcam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z całością /jeszcze raz link – /TUTAJ//.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *