Radykalna europejska fala

za:   http://tygodniksolidarnosc.com/pl/a/8233/radykalna-europejska-fala.html

 

Gdy Episkopat RP wróci z urlopu

 Marek Jan Chodakiewicz

Chodakiewicz

Idzie gniewna fala przez Europę. Fala populistyczna, ludowa, narodowa, oddolna. Wściekła, zniecierpliwiona, niezadowolona. Ludzie mają dość. Nie bardzo wiedzą jak to nazwać, ale wypinają się na globalistyczne, socjalliberalne, europejskie elity. Trzyma ich w ryzach na razie dyktatura przyjemności („róbta co chceta!”). Przekupuje ich do czasu zapomoga społeczna i rozmaite „darmowe” panem et circenses „dawane” przez państwo, czyli na koszt podatnika, a więc fundowane im „łaskawie” za ich własne pieniądze. Na południu Europy obudzili się, że darmocha nie może trwać wiecznie. Czuć, że z systemem jest coś nie tak. Młodzi wegetujący na zapomogach mają ograniczone warunki rozwoju. W państwach unijnych peryferii permanentny exodus za pracą. Paraliżujące wszystko regulacje, panosząca się biurokracja.

Ludzie mają kłopoty z wyartykułowaniem swego protestu, bowiem moralny relatywizm wprowadza totalne zamieszanie w świecie pojęć. Ich troski i bóle są swojskie, krajowe, narodowe, ale widzą, że podobnie gniew rośnie w wielu miejscach na świecie, szczególnie w całej Europie. Syriza i Złoty Świt w Grecji, Vetevendosie w Kosowie, Podemos w Hiszpanii, UKIP w Wielkiem Brytanii, Front National we Francji, Pegida w Niemczech, Jobbik na Węgrzech, Szwedzcy Demokraci, oraz cała masa zwolenników plejady stale rozpadających się populistyczno-narodowo-wolnościowych kanap w Polsce – bo PiS i Solidarność raczej na uboczu stoją tej fali. Ale większość ruchów populistycznych stroni od patriotyzmu, bo są odsądzane natychmiast od czci i wiary i nazywane „faszystami”. Niektóre z nich rzeczywiście są, np. Złoty Świt otwarcie odnosi się pozytywnie do Hitlera i jego narodowego socjalizmu. 

Ponieważ większość kontynentu za sprawą II wojny światowej odwróciła się od patriotyzmu, czyli nacjonalizmu, gniew Europejczyków tylko sporadycznie przybiera narodowe formy. Gdy maszerują Syriza, czy Podemos, górują hasła lewackie, alterglobalistyczne. Gdzie indziej też. Wystarczy przejść się przez Wiedeń: wszędobylskie slogany komuny i anarcholi: „Burgie raus!” (precz z burżuazją), a tylko gdzieś pod mostem wybazgrane przez kiboli zdegenerowane 88, czyli Heil Hitler, bo Austriacka tradycja narodowo-radykalna i nacjonal-populistyczna jest niestety odruchowo naziolska. Nadaremnie wypatrywać prohabsburskich graffitti. W Berlinie oprócz haseł na ścianach, palą samochody burżujom. Taka niemiecka rozrywka. 

W całej Europie dominują slogany antyneoliberalne i antykapitalistyczne. Do tych dołączają hasła antyemigranckie, a nawet narodowe – ale są natychmiast tłamszone oskarżeniami o rasizm, antysemityzm. Moralny terror tolerancjonizmu stosuje się, aby nie rzucano wyzwania panującemu systemowi politycznej poprawności. Atak na neoliberalizm, to para w gwizdek, bo każdy przedszkolak wie, że nie jest to system wolnościowy, a republika koleżków, ustawiony kapitalizm polityczny (crony capitalism). W takt tego szczególnie małolaty odgrywają taką lewacką makabreskę w najbardziej ekstremalnym, przesadzonym stylu, poszukując, jak to u młodych bywa, czegoś niesamowicie przejaskrawionego, mimo że w rzeczywistości serwowane jest to im z moralnie relatywistycznego centrum upokarzania wartości tradycyjnych. Po prostu ludzie łatwiej wyrażają swoje bóle w ramach istniejącego świata symboli, wyobrażeń i słownictwa narracji. A to podaje im się z góry. Alternatywna narracja jest bardzo stłamszona w Europie. 

Taka dominacja lewackiej narracja wywodzi się z faktu, że Stalin wygrał II wojnę światową i jego admiratorzy, epigonii i naśladowcy oraz ich spadkobiercy narzucają takt ideowej agresji radykalnej od ponad pół wieku. W strefie sowieckiej narracja ta powstawała jako część terroru fizycznego. Na wolnym Zachodzie pod amerykańskim parasolem nuklearnym narrację narzucono poprzez terror moralny, wygenerowany w uniwersytetach i redakcjach. Stosowano sztuczkę reductio ad Hitlerum. Ktokolwiek się nie zgadzał z lewackim widzeniem świata, to nazista, faszysta. Dokładnie taki sam mechanizm stosowała propaganda Kominternu: ktokolwiek sprzeciwiał się Leninowi czy Stalinowi, to faszysta. „Hitlero-trockiści,” pisała sowiecka prasa o zwolennikach dysydenckiego bolszewika Lwa Dawidowicza Bronsztajna ps. „Trocki”. 

W pewnym sensie – z punktu widzenia strategii dalekosiężnej – terror moralny na Zachodzie zadziałał lepiej niż terror fizyczny w Sowdepii i jej satelitach. Nad Wisłą pozostawił po sobie legiony mścicieli, którzy wybuchli Solidarnością ponad 30 lat temu, a teraz maszerują z pieśniami o żołnierzach wyklętych na ustach. Na zachodzie do dużego stopnia nastąpiła kastracja zdrowego rozsądku i podstawowej przyzwoitości. 
W zlaicyzowanym świecie zachodnim tylko lewactwo miało monopol na reprezentowanie prześladowanych, porzuconych i zmarginalizowanych. Właściwie tylko oni się buntowali. Kościół katolicki we Francji, Włoszech, Hiszpanii i Portugalii nie potrafił zrobić tego, co wielki Kardynał Stefan Wyszyński, przeprowadził w PRL. Kościół polski pozostał z ludem. Księża cierpieli, walczyli i pracowali z nami. Na Zachodzie zaczęli się bawić w marksistowską teologię wyzwolenia, a potem marksizm lesbianizm, alterglobalizm, ekumanię (niesłusznie zwaną ekumenizmem) oraz msze techno. Kościół katolicki został zmarginalizowany, a wyznania protestanckie właściwie rozpadły się. Neopogaństwo podniosło łeb – zarówno wśród elit, jak i porzuconego ludu.

W Polsce kościoły pustoszeją, to prawda. Ale mimo tego Polska to jednak do dużego stopnia europejski wyjątek. Jak się walczyło przeciwko Hitlerowi i Stalinowi, to nie ma się kompleksów z powodu mocnego patriotyzmu nad Wisłą. Na większość Polaków nie działają inwektywy „faszysta,” czy oskarżenia o kolaborację z III Rzeszą. A raczej działają – jak płachta na byka. Z tego powodu dyskurs protestu na Wisłą jest jednoznacznie narodowy, polski, a nie lewacki, internacjonalistyczny. To ewenement w Europie, gdzie w większości okupowanych państw rzeczywiście doszło do kolaboracji z Hitlerem. 

Gdy Episkopat RP wróci z urlopu, to może z tego coś będzie. Ale Kościół może jedynie pobłogosławić dziełu, które powinna wykonać ofensywa narodowej solidarności.


Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, 31 stycznia 2015
www.iwp.edu

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *