Umierająca Polska. To będzie kraj starych ludzi

za:  http://www.bankier.pl/wiadomosc/Umierajaca-Polska-To-bedzie-kraj-starych-ludzi-7230165.html

Mniej niż 30 mln Polaków około 2080 roku, głodowe emerytury, rosnące koszty służby zdrowia i stare społeczeństwo, w którym osoby pracujące obciążone są jeszcze wyższymi podatkami, nie mogąc oszczędzać na własną przyszłość. To nie ponura wizja rodem z książek fantastycznych, ale oficjalne prognozy demograficzne GUS-u i Eurostatu, a także konsekwentnie wyciągane z nich wnioski.

Polskę już w najbliższych kilkudziesięciu latach czeka demograficzny dramat (EastNews)

Prognozy demograficzne – jak mówią statystycy – to estymacje obciążone wyjątkowo małym błędem. Zastopować trend przewidywanych zmian demograficznych mogą tylko kataklizmy, wojny albo inne, niemal nieprzewidywalne zdarzenia. Jeśli do nich nie dojdzie – Polskę już w najbliższych kilkudziesięciu latach czeka demograficzny dramat.

Gdzie jesteśmy?

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Polacy rozmnażali się wyjątkowo szybko. Zaczynaliśmy z pułapu ok. 27 mln ludzi – tuż przed rozpoczęciem wojny było nas już ok. 35 mln. Wojna przetrzebiła nasze szeregi i cofnęła nas demograficznie poniżej poziomu z którego rozpoczynaliśmy dwudziestolecie międzywojenne tj. poniżej 24 mln.

Okres PRL pod względem przyrostu ludności był znów korzystny. Liczba ludności stabilnie rosła i w momencie upadku realnego socjalizmu wyniosła ok. 38 mln. Zahamowanie dynamiki przyrostu ludności praktycznie zbiega się z momentem transformacji ustrojowej. Od tego czasu liczba ludności co do zasady stanęła w miejscu.

(GUS)

Przez większość pierwszego dziesięciolecia III RP współczynnik urodzeń na 1000 mieszkańców wciąż jednak górował nad współczynnikiem zgonów. Blisko lat dwutysięcznych obie krzywe zaczęły się przecinać i tak trwa do dziś. W 2013 roku odnotowano najniższą, ujemną wartość przyrostu naturalnego.

Współczynnik dzietności, czyli liczba urodzonych dzieci na jedną kobietę, od momentu transformacji konsekwentnie znajduje się poniżej poziomu zastępowalności pokoleń, gwarantującego utrzymanie dotychczasowej liczebności populacji.

Współczynnik ten wynosi obecnie około 1,3 i plasuje Polskę na szarym końcu wśród wszystkich państw świata. Bank Światowy w 2012 r. zaklasyfikował nasz kraj na 186 miejscu pod tym względem na 193 notowane kraje. Współczynnik dla całego świata wyniósł 2,5.

(GUS)

Do demograficznych problemów z dzietnością znacznie przyczynia się też emigracja. Według GUS-u, poza granicami Polski znajduje się w tej chwili ponad 2 miliony naszych rodaków. W ciągu ostatnich 10 lat, według oficjalnych danych, Polskę opuściło ponad milion osób. Warto dodać, że znaczna część tych ludzi, to osoby w wieku produkcyjnym, które mogłyby mieć dzieci w kraju i zapobiec tykającej demograficznej bombie.

Gdzie będziemy?

Nasza obecna sytuacja nie jest jednak jeszcze tak tragiczna jak ta, która wyłania się z analizy prognoz demograficznych publikowanych regularnie przez GUS i Eurostat. Ubiegłorocznaza GUS-u zakłada konsekwentny spadek liczby ludności w Polsce do mniej niż 34 mln w roku 2050, który jest krańcowym punktem prognozy.

(GUS)

Jedynym województwem, w którym liczba ludności w 2050 r. ma być większa niż w 2013 r., jest mazowieckie. Wzrost ten będzie jednak nieznaczny i wyniesie tylko niecałe 2 tys. osób (0,04%). Najwięcej ludności ubędzie w województwie śląskim (-919 tys.), łódzkim (-514 tys.) i lubelskim (446 tys.). Procentowo – najwięcej ubędzie mieszkańców opolskiego (-26%), świętokrzyskiego (-23%) i lubelskiego (-21%).

Z tymi danymi zbieżne są prognozy Eurostatu, który jednak swe estymacje kończy o 30 lat później. W 2080 r. – zdaniem statystyków – w naszym kraju mieszkać będzie mniej niż 30 mln ludzi. Tendencja w obu prognozach jest bardzo podobna. Analizując sześć największych krajów Unii Europejskiej widać, że za 65 lat najludniejszym krajem będzie Wielka Brytania, która obecnie jest pod tym względem trzecia. Spore problemy demograficzne będą mieć także Niemcy, których „stan posiadania” zmniejszy się o kilkanaście milionów ludzi. Znacząco wzrośnie za to liczba mieszkańców Francji.

(Eurostat)

Dla polskiej gospodarki wpływ będą mieć jednak przede wszystkim zmiany w strukturze ludności. Obecnie stosunek liczby osób w wieku produkcyjnym do pozostałych wynosi 1,76, a jedynie wobec osób w wieku poprodukcyjnym (co ważne w kontekście systemu emerytalnego) 3,53.

W 2050 r. – jeśli dane GUS-u staną się rzeczywistością – współczynniki te będą wynosić odpowiednio1,28 i 1,92. Względem danych z 2013 r. – liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o ponad 5 mln, w wieku przedprodukcyjnym spadnie o 2 mln, a w wieku poprodukcyjnym wzrośnie aż o 3 mln. Oznacza to, że coraz mniejsza liczba młodych Polaków będzie musiała pracować na coraz większą liczbę najstarszych.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *