Nie lękajcie się! (biskupom pod choinkę)

W piękny bożonarodzeniowy czas, kiedy betlejemskie światło napełnia nas wszystkich wiarą, nadzieją i miłością, postanowiłem zdobyć się na odwagę i jako niejednokrotnie zbłąkana owieczka zwrócić się do moich dostojnych Pasterzy. Nie kryję, zachęcił mnie do tego krążący po internecie tekst Aleksandra Ściosa, który zarzucając polskim biskupom nadmierną lękliwość i ustępliwość wobec władzy, pyta dramatycznie: Dlaczego milczeliście? Dlaczego milczycie?!
Będąc z natury ostrożny, sformułowałbym rzecz inaczej – to, co uznaje się za bojaźliwość czy ustępliwość, bywa niekiedy przejawem przemyślanej taktyki, mającej w perspektywie cele dalsze i sprawy ważniejsze. Tak bywało nieraz, nawet Prymas Tysiąclecia czynił niekiedy krok w tył, jednak w decydującej sytuacji mówiąc „non possumus!”. Nie można powiedzieć tego o jego następcach – co widać choćby na przykładzie „niepokornych księży”, od których odcinano się, aby później, jak w wypadku bł. Jerzego Popiełuszki, wynosić ich na ołtarze. Jednak jak powiedziałem, moim zdaniem problem nie leży wyłącznie w lękliwości, lecz w krótkowzroczności.

Być może wielu wydaje się, że „postnowoczesność” można przeczekać, jak przeczekało się kiedyś komunę. Można cofać się, ustępować, minimalizować straty, cieszyć z doraźnych sukcesów…  Biskupi niejednokrotnie śmiało zabierali głos w sprawach dla człowieka najważniejszych, w obronie życia, przeciw cywilizacji śmierci itp. Niestety, działania te wydawały się pomijać istotę problemu. Generatorem i przekaźnikiem naporu szeroko pojętego zła jest dziś władza. Ta władza! Liberalno-demokratyczna! Koalicyjne partie od dość dawna, mimo szermowania hasłami patriotycznymi i bogoojczyźnianymi, niewolniczo postępują za mieniącymi się „chrześcijańskimi” czy „prawicowymi” partiami zachodniej Europy. Koniec tej drogi można już zobaczyć: puste kościoły, nieliczni wierni, pozbawieni własnych mediów, prawa do noszenia oznak kultu, demoralizowani przez media, dekonstruowani przez szkoły. To władze, a nie sami ludzie, zgotowały ludziom ten los. I chowanie  głowy w piasek, siedzenie w kącie lub próby „dialogu” niczego nie dadzą. Obowiązkiem pasterzy jest, kiedy owczarnia podejmuje wysiłek, aby zmienić tę władzę, być z nią, na czele pochodu! Nawet jeśli zakazuje tego Zwierzchność. Ale nawet papież jest nieomylny tylko w sprawach Wiary, a nie polityki. W czasach zaborów nie brakowało u nas księży, a także hierarchów, którzy potrafili sprzeciwiać się nakazom z Watykanu nakazującym posłuszeństwo obcym tronom! Dlatego między innymi przetrwaliśmy! Żeby było jasne – nie namawiam polskich hierarchów do rewolucji czy też wskazywania, na jakie partie należy głosować. Chodzi raczej o mocny gest, że ci, co rządzą, nie mają prawa powoływać się na poparcie hierarchii, na chrześcijańskie inspiracje! Bo grzeszą. I to straszliwie!

Wierni czekają na taki gest. Dla przyszłości! Żebyśmy za kilka lub kilkanaście lat nie musieli obchodzić „Świąt Zimowych Zakupów” konspiracyjnie, w katakumbach, zagrożeni wizytą Policji Poprawności Politycznej i karami za zakłócanie laickich norm zbiorowego współżycia. Dlatego nie lękajcie się!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *