Stare kiejkuty patroszą ojczyznę

za:  http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3282

 

„Zachodzim w um z Podgornym Kolą”, dlaczegóż to nasi Umiłowani Przywódcy w Sejmie, rada w radę uradzili, żeby uczcić pamięć Stanisława Mikulskiego aż minutą ciszy? Stanisław Mikulski, nie powiem, był aktorem znanym i lubianym, w każdym razie w Lublinie, gdzie występował w teatrze im. Juliusza Osterwy. Miałem chyba 12, albo 13 lat, kiedy siostra zabrała mnie na przedstawienie, w którym Stanisław Mikulski w pewnym momencie wyznawał: „jestem mordercą”. Oczywiście była to nieprawda, co wyjaśniło się w ostatnim akcie i cała sztuka zakończyła się wesołym oberkiem – ale nawet gdyby to była prawda, to i cóż w tym nadzwyczajnego?

Aktorzy wygłaszają rozmaite kwestie; teraz akurat coś ich napadło, żeby deklamowali pryncypialne krytyki pod adresem mniej wartościowego narodu polskiego, a zwłaszcza – jego najbardziej wstecznej, katolickiej części – no więc deklamują jeden przez drugiego. Jak nie Szczury – ojciec i syn, to znowu Bogusław Linda, niczym jacyś folksdojcze – ale czyż to jest powód, żeby delektować ich pośmiertnie minutami ciszy? Absolutnie nie, zresztą mniejsza już ze Szczurami i innymi pozującymi na folksdojczów.

Gdy umarła Anna Przybylska, to wprawdzie „cała Polska”, tzn. i partyjni i bezpartyjni i wierzący i niewierzący, pogrążyła się w żałobie, ale w Sejmie panował jazgot jak zwykle. Czymże tedy zasłużył się Stanisław Mikulski, że dostąpił aż takiego zaszczytu? Wydaje mi się, że spenetrowałem prawdę. Otóż Stanisław Mikulski zasłynął z roli Hansa Klossa w „Stawce większej niż życie” w której grał agenta i to w dodatku – podwójnego! Czyż Umiłowani Przywódcy, a przynajmniej zdecydowana ich większość nie dostrzegła w tej postaci jakby prefiguracji własnego losu?

Ależ naturalnie, jakże by inaczej! Najsampierw, za pośrednictwem SB albo WSI, byli w KGB, ewentualnie – w GRU, a teraz część przewerbowała się do niemieckiego BND, będącego – jak wiadomo – kontynuacją tzw. organizacji Reinhardta Gehlena „Fremde Heere Ost”,, czyli „Obce Armie Wschód”.

Ta metamorfoza legła u podstaw narodzin III Rzeczypospolitej, która coraz bardziej upodabnia się do organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym – a z czasem do starych ubeckich kurwiarzy doszlusowały nowe generacje konfidentów – bo skoro dzieci piosenkarzy zostają piosenkarzami, dzieci aktorów – aktorami, to dlaczegóż dzieci konfidentów nie mogłyby zostawać konfidentami?

Teologicznych, ani żadnych innych przeszkód nie ma, a ponieważ jest „trynd”, żeby nie tylko „kilometrówki”, ale w ogóle – wszelkie koszty utrzymania przerzucać na barki podatników, to bezpieczniackie watahy lokują swoich konfidentów na państwowych posadach, w charakterze posłów, senatorów, ministrów, dyrektorów, prokuratorów, niezawisłych sędziów, prezesów i tak dalej. W takiej sytuacji nie ma co się dziwić, że Stanisława Mikulskiego, który zasłynął z roli podwójnego agenta, Sejm udelektował minutą ciszy.

Dodatkową poszlaką która na to by wskazywała jest deklaracja pana Witolda Waszczykowskiego, który stwierdził, że w sprawie tajnych więzień, jakie CIA zainstalowała sobie w naszym bantustanie, Polska zachowała się „bez zarzutu”, a prestiż naszego nieszczęśliwego kraju nie ucierpi”. Najwyraźniej pan Witold Waszczykowski niczym nie różni się od pozostałych starych kiejkutów, chociaż ony z PZPR i SLD, a on – z Prawa i Sprawiedliwości, dzierżawiącego monopol na patriotyzm.

Ale jak przychodzi co o czego, to znaczy – jak trzeba głosować za Anschlussem, ratyfikować traktat lizboński, czy wreszcie – wbrew najoczywistszym faktom iść w zaparte w sprawie tajnych więzień CIA w naszym bantustanie – pan Waszczykowski ćwierka z tego samego klucza, co najbardziej łykowate stare kiejkuty, które samego jeszcze znały Stalina! Ciekawe, czy dostał jakąś dolę z tych 15 milionów dolarów, które CIA za pośrednictwem ambasady przekazała bezpieczniakom za usługi kuplerskie i stanie na świecy? Jeśli by dostał, to byłoby lepiej, bo to by świadczyło, że to cwany łajdak, który „w pysk da sobie napluć za tyle a tyle, gębę potem obetrze, a forsę przeliczy” – ale jak nie dostał, a ćwierka z tego samego klucza, to już sam nie wiem, co myśleć; dureń – źle, ale szubrawiec – przecież jeszcze gorzej!

Zresztą mniejsza już o tego Umiłowanego Przywódcę, bo ciekawsze jest co innego: kto mianowicie zapłaci odszkodowanie, przyznane przez strasburski trybunał jednemu z oprawianych w Kiejkutach więźniów.

Formalnie zobowiązana jest Polska, ale przecież polscy podatnicy ani nie zgodzili się na tajne więzienia, których CIA jednak obawiała się lokować w jakimś ustronnym miejscu Ameryki, więc przekupiła tubylczych Zasrancen, którzy na widok 15 milionów w sałacie natychmiast stali się „elastyczni”. Nie mam wątpliwości, że za dziesięć procent tej kwoty Aleksander Kwaśniewski wydałby na tormenta nawet własną matkę, a cóż dopiero – naszą biedną ojczyznę, a skoro pan Waszczykowski uważa, że nie ma w tym nic złego, to i on pewnie też. Skoro jednak wiadomo, że bezpieczniackie watahy wzięły od CIA napiwek, to niechże z niego spłacą to odszkodowanie. No i wreszcie – czy jeden z drugim zapłacił od tych 15 milionów podatek. Jeśli nikt nie zapłacił, to z jakim czołem pan Szczurek śmie domagać się podatku od wdów i sierot?

Ale co tam pan Szczurek; uważam, że po to bezpieczniacy wystrugali go z banana na tego całego ministra finansów, żeby zdzierał dla nich skórę z obywateli. Teraz jednak mamy do czynienia z całą dodatkową serią narzędzi terroru: 24 stycznia pan prezydent Komorowski podpisał ustawę o tzw. „bratniej pomocy”, przewidującą udział formacji zbrojnych obcych państw w tłumieniu rozruchów na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej, a ostatnio – rząd przyjął Narodowy Program Antyterrorystyczny, na który przeznaczone zostanie prawie 13 mln złotych. To oczywiście znacznie mniej, niż amerykański napiwek za usługi kuplerskie i stanie na świecy – ale Narodowy Program Antyterrorystyczny przeznaczony jest dla torturantów rangi znacznie niższej, niż stare kiejkuty, które podzieliły się wspomnianym napiwkiem. Jak to mówią – wedle stawu grobla.

No dobrze – ale po co to wszystko? Najwyraźniej nasi okupanci przewidują konieczność rychłego skarcenia mniej wartościowego narodu tubylczego, w związku z czym podkręcili Umiłowanych Przywódców, to znaczy – tych wszystkich prezydentów i premierów płciowych, żeby dostarczyli pozorów legalności dla działań podejmowanych przez organizację przestępczą o charakterze zbrojnym. Jednym z takich pozorów legalności jest przygotowywana przez Ministerstwo Skarbu Państwa „specustawa” węglowodorowa, to znaczy – „O zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie poszukiwania, rozpoznawania i transportowania węglowodorów”. Chodzi o to, by podczas poszukiwania i eksploatacji gazu łupkowego posiadacze koncesji nie musieli liczyć się ani z planami zagospodarowania przestrzennego, ani z prawem własności nieruchomości.

Kto ma koncesje? PGNiG – 12 koncesji, Orlen – 9 koncesji, Lotos – 8 koncesji, Chevron – 4 koncesje, Petrolinwest, w której prezesem rady nadzorczej pan Marcin Dukaczewski, 35-letni syn generała Marka Dukaczewskiego, szefa WSI, których „nie ma” – 6 koncesji – i tak dalej i tak dalej. Ponieważ na powierzchni prawie wszystko zostało już rozkradzione, to teraz trzeba jeszcze wypatroszyć biedną ojczyznę – a do tego potrzeba z jednej strony – specustawa, a z drugiej – rozpętanie histerii wojennej, dzięki której patroszenie umiłowanej ojczyzny przez ubeckie dynastie z dodatkiem Chevronu w charakterze kwiatka do kożucha, będzie potraktowane jako patriotyczny obowiązek.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *