„Żeby odgiąć trzeba przegiąć”. Sentencja Mao Zedonga zwanego Mao Tse-tungiem.

za:  http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=14457&Itemid=119

“Merci pour ce moment” (Dziękuję za tę chwilę).

Izabela Brodacka

….To podobno sentencja Mao Zedonga zwanego Mao Tse-tungiem. Tak przynajmniej twierdził profesor Amsterdamski, ale być może tylko żartował. Ponure to czasy gdy nie sposób odróżnić żartu od prawdy. Próbowałam odnaleźć tę sentencję w słynnej czerwonej książeczce ( „Le petit livre rouge. Citations du président Mao Tsé -Toung”), którą wraz z innymi książkami w języku francuskim „odziedziczyłam” po Romanie Zimandzie. Po jego śmierci zabrałam przeznaczone do wyrzucenia, cenne książki z jego zbiorów. Większość z nich odwiozłam do Biblioteki Uniwersyteckiej gdzie pomimo ich bezspornej wartości, zostały przyjęte z łaski, właściwie po protekcji. Każda podarowana książka to dla bibliotekarek tylko kłopot.

Był czas gdy czerwona książeczka Mao była częścią paryskiego kodu kulturowego i pojawianie się z nią w ręku w ulicznej knajpce w dzielnicy Saint – Germain, gdzie za 20- 25 franków można było zjeść na papierowym obrusie obiad z winem y compris, gwarantowało przyjazne spojrzenie sąsiadów i kelnera. Pozostaje zagadką dlaczego młodzi Francuzi tak bardzo cenili Mao?

My Polacy traktowaliśmy to jako zboczenie intelektualne, jako aberrację ludzi, którzy nigdy na własnej skórze nie doświadczyli rozkoszy budowania najlepszego ustroju.

Rewolucja francuska była zbyt dawno, żeby Francuzi pamiętali o jej realiach, o tym że alternatywa : „ Liberté, Égalité, Fraternité, ou la Mort” sprowadziła się do – la Mort

Zgodnie z (hipotetyczną) sentencją Mao – rewolucja francuska miała szczytne cele ale nastąpiło „ przegięcie”. Podobnie rewolucja sowiecka- zamiast powszechnej szczęśliwości przyniosła ludziom łagry, tortury i śmierć głodową. Tak zwani ideowi komuniści, broniąc nieludzkich praktyk swej ideologii, zawsze mówią jednak o dobrych intencjach.

Czas zaciera pamięć faktów i godzimy się choćby z gloryfikowaniem Czerwonej Armii, która dla większości jawiła się jako zbieranina gwałcicieli, złodziei i pijaków.

2 listopada 2010 w Ossowie, na zbiorowej mogile żołnierzy Armii Czerwonej poległych w 1920 roku, odsłonięto pomnik. Zamiast pomnika ich pogromców, którzy uratowali Europę przed czerwoną zarazą. Prezydent Warszawy, miasta, w którym nie ma miejsca na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, upiera się przy ponownym ustawieniu na skrzyżowaniu al. Solidarności i ul. Targowej pomnika Braterstwa Broni, nazywanego przez warszawiaków pomnikiem “czterech śpiących” lub “czterech smutnych”. To pierwszy monument ustawiony w Warszawie po II wojnie światowej, symbol uległości wobec sowieckiego okupanta.

Oczywiście, że można żałować młodych chłopców z Czerwonej Armii, którzy polegli na niegościnnej polskiej ziemi. Podobnie można żałować młodych żołnierzy Wermachtu. Zarówno jedni jak i drudzy byli najczęściej tylko ślepym mieczem, który został- zamiast ich mocodawców- ukarany śmiercią. Nie znaczy to jednak, że należy stawiać im pomniki.

Natomiast co do dobrych intencji komunistów – miałabym zasadnicze wątpliwości. W Międzynarodówce padają znamienne słowa: „ dziś niczym jutro wszystkim my”. Międzynarodówka nie głosi bynajmniej społeczeństwa, w którym nie ma panów i niewolników. Międzynarodówka postuluje zamianę ról. Dlatego określenie „kawiorowa lewica” jest moim zdaniem bardzo trafne. Przez kilkadziesiąt lat byliśmy we władzy takiej kawiorowej lewicy, która kosztem wyniszczania dawnych elit i kosztem obrabowywanego społeczeństwa leczyła swoje resentymenty i realizowała marzenia o wysokiej pozycji społecznej. Dużej naiwności trzeba, żeby sądzić, że którykolwiek z władców Polski Ludowej troszczył się o sztandarowy lud pracujący miast i wsi. Lewica zwykle pogardza swoim elektoratem. Jak prezydent Francji Francois Hollande. Ujawniła to ostatnio jego kochanka Valerie Trierweiler, w książce “Merci pour ce moment” (Dziękuję za tę chwilę). Trierweiler twierdzi, że prezydent, jak każdy lewak pogardza biednymi, których nazywa „bezzębni”.

W przedwojennym społeczeństwie polskim oczywiście istniał problem nierówności społecznej. Tyle że przeginanie nie prowadzi – jak twierdził Mao- do odgięcia. Przeginanie- posługując się kowalską metaforą- prowadzi do złamania .

W tradycyjnym społeczeństwie niewątpliwie istniał również problem homoseksualistów, którzy, nawet jeżeli nie byli karani przez prawo, czuli się dyskryminowani. Lekarstwo okazało się jednak gorsze od choroby. Aby „ odgiąć” doprowadzono do tego, że lobby gejowskie wciska się ze swą propagandą do szkół, że dyktuje społeczeństwu standardy, że krytyka zachowań homoseksualnych podlega karze jako mowa nienawiści. Karanie i dyskryminowanie homoseksualistów zostało zastąpione karaniem heteroseksualistów.

Można podać wiele przykładów sytuacji gdy „ przeginanie” w walce mniejszości o jej prawa okazuje się nie tylko niekorzystne dla społeczeństwa lecz nawet dla tej mniejszości.

Walka o prawa kobiet doprowadza do skrajności, z którymi nie identyfikują się same kobiety gdyż tracą na „przegięciu” jakim jest ideologia gender, kompromitująca ideę ich równouprawnienia.

Walka o ochronę środowiska doprowadziła do powstania wpływowych grup nacisku żyjących z dyktowania innym swoich wydumanych standardów i torpedujących inwestycje. Ewidentnym „przegięciem” w sprawie troski o środowisko jest psychoza nie istniejącego globalnego ocieplenia i związany z tym handel pozwoleniami na zanieczyszczanie. Spowodowało to odwrócenie się większości ludzi od skądinąd słusznej idei ochrony środowiska naturalnego.

Tragedia Żydów w czasie hitlerowskiej okupacji i słuszna troska o niedyskryminowanie jakichkolwiek nacji zaowocowała „holokaust biznesem”, czyli powstaniem grup usiłujących czerpać zyski z męczeństwa swoich rodaków, najczęściej kosztem tych naprawdę poszkodowanych. „Przegięcie” w tej dziedzinie powoduje niechęć i działa na niekorzyść samych Żydów.

Wracając do Mao. Nie wiem czy faktycznie mówił coś o „przeginaniu”. Być może to tylko żart. Na pewno powiedział za to : ” Wy macie rację, ale my mamy karabiny.” I to w jego ustach brzmi bardziej wiarygodnie.

Tekst drukowany 5. 12. 2014 w „Gazecie Warszawskiej”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *