Kieżun nie, Zacharski tak?

za:   http://coryllus.salon24.pl/607040,kiezun-nie-zacharski-tak

Corylus

 Dotarły do mnie ostatnio wieści, że kilka osób było niezwykle wzburzonych po przeczytaniu mojego tekstu zatytułowanego „Szopen i kurwa czyli sojusz lewicy z prawicą”. Szczególnie zirytowało tych ludzi to, że określiłem „naszych” jako grupę aspirującą do GW, grupę, która tylko chwilowo zajmuje się organizowaniem czasu nam, nędznym Morlokom, a tak naprawdę czeka tylko by trafić do lepszego świata, gdzie prowadzi się prawdziwe życie. Oburzenie jest tym, sądzę, większe, im mocniej moja teza się potwierdza. A ona znajduje potwierdzenia wręcz codziennie.

Mamy teraz prawdziwy festiwal potwierdzeń tej tezy. Przede wszystkim Terlikowski, który odrzucił ostatnie pozory i stal się po prostu pracownikiem spółki Agora S.A. Potem Zychowicz, który występuje w programach z Żakowskim, no i wreszcie tygodnik „Do rzeczy”, który umieszcza na swoich łamach wywiad z Marianem Zacharskim, polskim Jamesem Bondem, tym różniącym się od pułkownika Kuklińskiego, że tamten jest w grobie, a ten nie.

Co to oznacza dla nas? Otóż są to informacje i fakty niesłychanie ważne, bo mówią nam one, że „nasi” dostali wreszcie awans. Już nie będą zabawiać publiki w nędznym cyrku, ale wchodzą w świat prawdziwy. Jednym słowem ktoś przekonał ich, że wobec budżetów, które na nich czekają publiczność nie jest potrzebna, jest zbędnym i nawet nie koniecznym dodatkiem do ich działalności, która może odbywać się tak po prostu, bez liczenia się z nikim i z niczym. No i pierwszą jaskółką tego nowego podejścia do czytelnika jest sprawa prof. Kieżuna. Ja to jeszcze raz podkreślam, bo jakoś nikt nie docenia wagi owego faktu. Kieżun został okrzyknięty kapusiem, a Zacharski jest ekspertem od polityki międzynarodowej. Powinno być dokładnie na odwrót, ale nie jest. Człowiek, którego lansowano w latach osiemdziesiątych jako bohatera Polski ludowej, człowiek generała Jaruzelskiego, jest na łamach pisma rzekomo realizującego program patriotyczny obecny jako ekspert. Witoldowi Kieżunowi zaś zarzuca się współpracę z tymże generałem Jaruzelskim i jego ludźmi, a na łamach przejętej przez GW Frondy profesor Żaryn opowiada, jak mu kiedyś tam Kieżun mówił, że brał wraz z Jaruzelskim udział w jakichś szkoleniach. Proszę Państwa, to jest wszystko demaskacja ostateczna i totalna. Nie ma już żadnych pozorów, które warto byłoby zachowywać, a redakcja „Do rzeczy” wprost wypięła się na swoich czytelników mówiąc im: możemy pisać co nam się podoba, nie chcecie to nie kupujcie, Uważaka nikt nie kupuje, a oni i tak istnieją i mają się dobrze.

Żyjemy w świecie, w którym podstawowym narzędziem polityki jest informacja, a najważniejszą funkcją ludzi, którzy ją dystrybuują jest manipulacja informacją. Tak było jest i będzie. Takie zagrywki jak ta z Kieżunem, obliczone są na najbardziej naiwnych i prostodusznych ludzi, którzy domagają się, by zlustrować wszystkich, nawet tych najuczciwszych z pozoru. I tak się rzeczywiście czyni, z tym że na najuczciwszych się poprzestaje. Bo na dalszą lustrację nie ma czasu i chęci. Ci mniej uczciwi dostają drugą, trzecią i czwartą szansę i mogą zostawać ekspertami od spraw, na których nie znają się ni cholery. Ja szydzę oczywiście, bo nie o czas i chęci chodzi przecież. Chodzi o to, by ludzie uwierzyli, że Kieżun to zdrajca, a Zacharski bohater, a nie dość, że bohater to jeszcze sympatyczny gość, w przeciwieństwie to tego dziwkarza Kuklińskiego. Tego samego, co to o nim książkę Sławomir Koper napisał, a Piotr Zychowicz reklamował ją w TV Republika jako świetną literaturę sensacyjną.

Wypada zapytać, na co ci wszyscy ludzie liczą? Na to, że trafili frajerów, to jest już oczywiste. Trafili na głupków i teraz będą im wciskać różne kity. A to, że „Obłęd 44′ a to, że lepiej z Hitlerem niż z tym drugim, a to znów coś innego. Wczoraj ktoś się tam jednak połapał w sytuacji i stwierdził, że może jednak przegięli. No i wypuścili tu Piotrka Gursztyna, żeby napisał demaskatorski tekst o tym jakie zażarte dyskusje toczyły się na dzień przed publikacją tekstu o Kieżunie, jak to się redaktory spierały czy dawać materiał czy nie i jakie intencje miał Cenckiewicz. Gursztyn twierdził, że czarne, ale reszta go nie słuchała. Co to znaczy „czarne” w interpretacji Piotra Gursztyna? Chodzi o to, że Cenckiewicz odgrywał się na Kieżunie, bo ten bronił Powstania Warszawskiego, a on i Zychowicz uważali, że trzeba skończyć z tym mitem.

Ponieważ ja trochę znam autora, czyli redaktora Piotra Gursztyna i mniej więcej wiem jak się sprawy mają w redakcjach, pozwolę sobie na głęboką niewiarę w takę egzegezę. To jest miła dla uszu ludzi poczciwych opowieść. Oto mamy dwie ideologiczne opcje, jedna romantyczna, druga realistyczna i one się ścierają, a przy tym ścieraniu skry lecą i dochodzi do różnych, nieprzyjemnych co prawda, ale nie można powiedzieć, że w istocie podłych, czy choćby tylko nieszlachetnych incydentów.

To nie tak. Tu nie chodzi ani o Kieżuna, ani o Zacharskiego, ani nawet o Powstanie Warszawskie. Tu chodzi o nas, o czytelników i o to, że naprawdę, naprawdę staliśmy się już niepotrzebni, a wystąpienie Gursztyna to jedynie jakiś odruch przyzwoitości, zakłamanej, ale jednak, z ich strony. Myślę, że jeden z ostatnich. No i chodzi o pieniądze, które im obiecano za utrzymywania dyskusji publicznej w tych rejestrach, w których ona wybrzmiewa teraz – Kieżun zdrajca, Zacharski bohater, Kukliński dziwkarz, Koper pisarz sensacyjny, Zychowicz znawca problemów Powstania.

Wczoraj Gazeta Wyborcza ogłosiła, że Terlikowski odchodzi z Frondy i przechodzi do TV Republika. A co to GW obchodzi, że spytam? Gazownia interesuje się czymś wtedy jedynie kiedy na widoku są jakieś poważne korzyści, myślę więc, że Flądra przekazana została w czasowy depozyt rodzinie Wildsteinów. A czyja jest teraz TV Republika? O tym, myślę, powie nam wkrótce Tomasz Sakiewicz. Mam nadzieję, że nie rozedrze przy tym koszuli i nie ukażą się naszym oczom ryby siną barwą kłute.

Ja oczywiście wiem, że nie przekonam ludzi myślących kategoriami „poglądy takie, poglądy śmakie” do oszczędzania i niewydawania pieniędzy na te rzekomo patriotyczne i prawicowe pisma. Póki jednak istnieje blogosfera można zająć wobec nich jakieś stanowisko. No więc je zajmujemy.

 zobacz też:  http://www.polishclub.org/2014/12/08/piotr-gontarczyk-sfalszowano-historie-prof-kiezuna/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *