Zakończenie śmieciowej rewolucji

Sortujemy czy nie sortujemy, oto jest pytanie

za:  http://niepoprawni.pl/blog/marcin-b-brixen/zakonczenie-smieciowej-rewolucji

– Ja akurat uważam, że Łukasz ma rację – powiedział dziadek Łukaszka patrząc jak tata Łukaszka opisuje worki ze śmieciami.
– Nazwisko jest, adres jest, numer porządkowy jest, data jest, numer partii jest, znaczek CE jest… – wyliczał tata Łukaszka patrząc na specjalny arkusik pokryty jego równym, starannym pismem. Oderwał zapisany arkusik z rolki i włożył go do specjalnej, wodoodpornej kieszeni przy worku. – Łukasz, możesz wynieść śmieci!
– Znowu? dzisiaj już dwa worki wyniosłem! Kiedy ja odrobię lekcje?
– Kiedy nie będziesz grać w te swoje gry – odburknęła babcia. – Jakie ty śmieci wynosiłeś?
– Biodegradowalne roślinne i biodegradowalne zwierzęce. A co jest tym razem?
– Metale kolorowe zielone.
– To nie wyniosę.
– Co? Czemu?
– Bo już nie ma tego kontenera.
– Co ty pleciesz? – zdenerwował się tata Łukaszka. – Przecież zawsze wrzucałeś kolorowe zielone do…
– …kontenera numer dziesięć – wszedł mu w słowo Łukaszek. – Zgadza się. Ale tego kontenera już nie ma.
– Jak to: nie ma kontenera? Przecież sam widziałem, że stoi!
– Stoi, ale to nie jest dziesiątka.
– A co?
– Na niesortowane.
– Powariowali z tym niesortowaniem – prychnęła babcia. – Trzy razy to droższe, a stawiają tych kontenerów tyle, że…
– Bo ludzie z nich korzystają – wtrąciła siostra Łukaszka.
– Bzdura! Nikt nie będzie płacił więcej za coś, za co może płacić mniej!!
– Ale babciu… Nasza dozorczyni mówiła mi, że jesteśmy jedynymi w bloku, którzy jeszcze sortują śmieci…
Mamie Łukaszka zrobiło się przykro.
– Wiecie co – oznajmiła – czuję się taka niemodna. Taka niepasująca. Ja czułem, no ja tak coś czułam, że my jakoś od tej europy odstajemy. I proszę, miałam rację!
– Dlaczego wszyscy inni nie sortują? – spytała wstrząśnięta babcia. – Przecież to droższe!
I jakby w odpowiedzi zadzwonił dzwonek u drzwi. W kuchni pojawił się pan w średnim wieku, z torbą na ramieniu, który roztaczał wokół siebie atmosferę władzy i taniej wody kolońskiej.
– Państwo Hiobowscy, tak? – spytał retorycznie, zasiadł przy stole i wyjął z torby tablet. – Mam tu zestawienie państwa śmieci za ostatni rok.
– Inwigilacja! – zakrzyknął Łukaszek.
– Monitoring, chłopcze, monitoring. Proszę państwa, wyniki naszych kontroli są zatrważające. Państwo notorycznie łamiecie przepisy o sortowaniu. Nigdy nie myjecie kubków po jogurtach, tylko wrzucacie je brudne do worka “plastiki spożywcze”. Nie zmywacie papierowych nalepek ze słoików, tylko od razu wrzucacie je do worków na szkło. A już szczytem chamstwa było wrzucenie kawałków płyty gipskartonowej do worka z papierem, zamiast rozsortowania jej na gips i karton. I w związku z tym proponuję państwu mandat karny w wysokości… – i tu pa wymienił bardzo poważną kwotę w euro.
Hiobowscy zbledli.
– A czy… można… Jakieś inne rozwiązanie.
– Pewno, że można – westchnął pan i wyjął z torby papiery. – Podpiszą państwo oświadczenie, że rezygnujecie z sortowania i będziecie oddawać śmieci niesortowane…
– A ekologia? – wyrwała się mama Łukaszka.
– Po pierwsze, słabo państwo dbacie o tę ekologię, skoro i tak kiepsko te śmieci sortujecie. Po drugie – one i tak jadą do sortowni, gdzie jeszcze raz są sortowane. Tak na wszelki wypadek.
– Ale pieniądze… – jęknęła babcia Łukaszka. – Przecież niesortowane są droższe…
Ano są, ale możemy zostać przy sortowaniu, tylko że będę do państwa wpadał co miesiąc. I wypisywał mandat.
– A skąd pan wie juz teraz, że mandat będzie? – oburzyła się siostra Łukaszka.
Pan tylko się uśmiechnął.
– W takim razie – odezwał się zduszonym głosem tata Łukaszka. – W takim razie podpiszemy, że nie będziemy sortować.
– No! – pan się ożywił i sięgnął do torby po kolejny komplet dokumentów. – Długo to państwu zajęło. Zostaliście ostatni w bloku!
– E… – zagaiła inteligentnie siostra Łukaszka kiedy już pan wyszedł. – Nie macie wrażenie, że z tymi śmieciami jest tak, jak było wcześniej? Jeden kubeł? Jeden kontener? Żadnego sortowania?
– Tak – odparli Hiobowscy patrząc na siostrę. A tata Łukaszka spojrzał na rachunek i powiedział:
– Nie.